Marzenia11 pisze:Z tego co pisalas we wtorek i czego sie naczytalam w necie nt lilii i kotow zrozumialam, ze sa one bardzo nefrotoksyczne i moga nawet spowodowac smierc kota w ciagu kilkudziesięciu godzin od kontaltu. Nigdzie nie bylo roznicowania dzialania toksyny od stanu czy wieku kota. Stad moja uwaga, czy pytanie..
Tak jak wczoraj Ci mówiłam

Tak, lilie są BARDZO dla kotów toksyczne - ale bardzo dużo zależy też od dawki którą kot wchłonie.
Gdy kot zje kilka płatków to bez względu na wiek czy stan - jest to dla niego stan poważnego zagrożenia życia.
teraz do pracy widzialam przex blokiem koty wachajace funkje obok ktorych rosna...lilie..
Gdy kot wolnożyjący zatruje się lilią i uszkodzi mu to nerki to po prostu umrze. Szybko lub za jakiś czas. Nikt tego nie będzie wiązał z kwiatkiem - jeśli nawet ktoś zainteresuje się jego losem.
Ale inna sprawa że lilia w ogrodzie jest dla kotów paradoksalnie mniejszym zagrożeniem niż w domu.
W domu, w bukiecie budzi zaciekawienie kotów, mogą pić wodę z wazonu bo koty uwielbiają często wodę z kwiatków. Będą obwąchiwać kwiatki, wsadzać nos w nie brudząc się pyłkiem, mogą obgryzać listki i płatki, bawić się nimi bo to atrakcja, coś nowego lub je zjadać - bo nie mają alternatywy która by im pomogła pomóc w pozbyciu się kłaków czy przy problemach z trawieniem.
W ogrodzie lilia jest jedną za bardzo wielu roślin, kot który ma chęć na zieleninę znajdzie o wiele bardziej mu pasujące rośliny. Koty wolnożyjące często instynktownie unikają wielu roślin trujących, wiedzą za to co mogą bezpiecznie podgryzać, o ile tego potrzebują bo jeśli polują to dostarczają sobie błonnik jedząc swoje ofiary. Też się na pewno zatrucia zdarzają - ale lilie w bukiecie w domu zakoconym to igranie z losem.