Wczoraj kupiłam w zoologicznym niewielkie opakowanie RC kittenków. Nawet chętnie jedzą.
Trudno mi trafić co lubią jeść. Znaczy się daję to co dostawały na dworze. Delikatnie wprowadzam nowe by im tyłeczków nie rozerwało. Płaczą. Tęsknią. To najgorszy moment dla mnie. Aż żal mi ich ,że ich spod chmurki zabrałam, od mamuni i zamknęłam za ciasnymi kratami. mam nie wielką klatkę.
Blondynce nie dogodzisz
W nocy wstaję do nich pogadać i utulić. Dać jeść. Jest chwila spokoju i znowu zaczynają żale. Wczoraj wiele godzin były same to na mój widok rozprychały się. Ugłaskane zaczęły mruczeć. Są bardzo otwarte na współpracę. Już wszystkie mruczą choć najmniejszemu czasu więcej potrzeba. Potrafią zagadywać nas. Zaczepiać. Jeden wywalił wczoraj delikatnie brzuszek. Są bardzo ufne. Bardzo.
Już złapane ,gdy płakały w aucie, wystarczyło moje odezwanie się do nich by zamilkły. Anka stwierdziła ,że bardzo reagują na mój głos. Uczę się je rozpoznawać. Choć trudno będzie. Klony. Dałam im zabawki. Powymieniałam turlacze by miały zajęcie. Dowiesiłam półkę i hamaczek. Przyczepiłam listwę drapakową. Niestety, wywaliłam stary , stojący,mały drapaczek bo był zmechany. No i nie planowałam malców. Teraz żałuję. Janusz ma dziś im wstawić tunelik niewielki. Trzeba rotacyjnie działać by nie znudziły się.
Są uroczymi, otwartymi malcami. Pięknie korzystają z kuwetki. To chyba trzej chłopcy. Ale pewności nie mam.
Gabrysię widziałam dziś jak szłam do pracy. Od razu zwiała po rozpoznaniu kto za siatką stoi.
Rano rodziny nie było. Za to stała obca miska z jakimiś śmierdzącymi resztkami. A kartka z prośbą o nie karmienie była zabrana. Wiatr jej nie porwał. Nie ma takiej opcji. Dzieci zero.
Koty spokojnie przyjęły zamknięcie pokoju. Większość sterczy na parapecie w naszym pokoju. Lub śpi na rozbebranym wyrku. Sorruniek chowa się przed upałem do łazienki i przesypia na kibelku gorączkę. zagaduje do nas nie zadowolony gdy my chcemy zasiąść na swojej kuwetce. Hrabia musi zejść a to mu nie w smak.