Bardzo Wam dziękuję. I przepraszam, że kopiuję wpisy z fb, ale trochę nie mam siły wymyślać nowych... W zasadzie to właśnie to się u nas dzieje:
Była dziś Pani doktor Jola z Mikrowetu z wizytą domową. Każdemu z kociaków zostało zapodane po 6 czy 7 zastrzyków. Niektóre podskórnie, niektóre dożylnie - jeśli się dało, bo niektóre urwisy trochę pracowały przy wenflonach, które potem okazały się niedrożne.. No i kroplówki kociaki podostawały. Były bardzo dzielne. Ładnie też dzisiaj jadły. Szarlotka też miała apetyt. Torcik miał ponownie badaną krew na ilość białych krwinek (czy nie spadają), bo wczoraj były w dolnej granicy normy (5,5 tysiąca). Ale po surowicy pięknie mu podskoczyły na 21 tysięcy. Walczy chłopczyk z wirusem i teraz ma czym walczyć!
Wieczorem pojechałam do Pani Basi z fundacji Fundacja Kocie Życie pożyczyć surowicę, bo zanim dokupię, to będzie za późno - dostawa ma być w sobotę. Bastet też dostała dawkę ochronną surowicy, bo była szczepiona tylko 2 razy do tej pory. Tak dla bezpieczeństwa.
Minely dopiero dwa dni walki z właściwym wrogiem, a tu 4. i 5. maja wydane 749,99 zł.

1. Wizyta w Kanwecie z 5-tką maluchów 4.05.21: 288 zł
2. Wizyta Pani doktor z Mikrovet u nas 5.05.21 - 120 zł
3. Zakup przeciwwirusowego fosprenilu i Gamavitu (zakup dodatkowych fiolek surowicy wciąż przed nami - zabrakło i będzie w sobotę. Póki co pożyczyłam parę fiolek i muszę oddać): 274 zł
4. Rękawice do obsługi chorych kociaków: 64,99
Kluło się coś, kluło, aż się wykluło...

. I kiedy wydawało się, że już jesteśmy na prostej i że Szarlocia wyleczona i stabilna, to łup! Okazało się, z czym naprawdę się zmagamy. Szczęście w nieszczęściu, że jestem czujna. Szczęście w nieszczęściu, że mamy cudowne panie doktor, które od razu reagują. Dr Jola z lecznicy Mikrowet i lekarki z Kanwetu. Szczęście, że maluchy szybko dostały surowicę. Kociaki mają wszystko, co potrzeba, by wyzdrowieć. Tylko finanse są przerażające. Założyłam zrzutkę na 4000. To strasznie dużo, ale to minimum przy takiej ilości kociąt. Ale wiem, ile może kosztować wyleczenie jednego kota z panleukopenii. A pięciu?
Musimy robić kontrolną morfologię co parę dni. Leki, kroplówki. Surowica (trzeba dokupić). Przeciwwirusowe. Powiem Wam, że rozbić bank to mało. Ale bez leczenia umrą. Co robić...? Zaś przy intensywnym leczeniu jest spora szansa, wyjdą z tego wszystkie, bo szybko zaczęliśmy działać.
Gdyby ktoś chciał wesprzeć Maluchy, to bardzo prosimy...
https://zrzutka.pl/73r3j3To Szarlotka miała jeden wenflon niedrożny, więc na chwilę został na łapce, a pani doktor założyła już drugi. Wygląda,jakby miała strzelać z małych działek ukrytych w mankietach...

Taka mała Tomb Raider.









