Sorruniek bardzo się zmienił. Bardzo. Nie wygląda na chorego kota i niech tak zostanie!
Co dzień patrzę na niego ze strachem w sercu. Ciesząc się z apetytu, psikusów, gadania...
Próbuje pokonywać coraz to insze przeszkody. Pisałam ,że "odkrył" pokój mały a w nim drapaki. Uporczywe walenie dochodzące wczoraj z niego przywołało mnie. Wpadłam myśląc, że może woda kapie, rura pękła, koty się zawiesiły lub wlazły gdzie nie trzeba. A to on sał na podeście jednego drapaka i podejmował próby wskoczenia do wiszącego posłanka-hamaczka. Nie dał rady wleźć bo to bujało się a on z powodu kalectwa miał ograniczone ruchy. To ten hamaczek walił w ścianę dając dziwne odgłosy. Był z siebie mocno zadowolony. Spojrzał z iskierką w oku
widzisz co mogę?! Ostatecznie wylądował na wiszącym posłanku w innym sprzęcie.
Przedstawiam dowód


Po naszej prawej stronie widać "gulę" pod łebkiem. Ta niby fałda skóry to wypchnięty bark chorej łaputki.