Bez zmian, guz jakby się trochę zmniejszył, ale jedziemy na przeciwzapalnych jeszcze tydzień i doiero kontrola... Słuch niestety coraz słabszy.
Muszę tu się Wam wyżalić, bo Wy zrozumiecie. Dziś na spacerze, częściowo "noszonym" na rękach, spotkała nas taka nieprzyjemna sytuacja. Zwykle jestem odporna na wieczne komentarze typu, "O, jaki biedny piesek, nieużywa łapki, łapka go boli, kuleje itp..." ale dziś jakieś BABSKO (piszę to z pełną świedomością) poleciło mi
"najlepiej taką kalekę i jeszcze z rakiem uśpić, żeby się pani sama nie zaraziła! Uśpić! Chodzą, te koty (!) dokarmiają, a najlepiej to wszystko uśpić!!!"
Najlepsze jest to, że z wyglądu owego BABSKA bym o takie teksty nie posądziła, także hmmm...
Już sobie ulżyłam.