Nie wiem, co robić, złapałam dziczkę do sterylizacji wiek około 8 miesięcy, wyglądała na ciężarną, brzuszek niewielki myślałam ze to wczesna ciąża. Pojechała do weta, zostawiłam rano i umówiłam się na odbiór po pełnym wybudzeniu. W miedzy czasie zadzwoniłam zapytać jak kicia, okazało się, że kicia jest w wysokiej ciąży tylko taka drobniutka

, chciałam wszystko odwoływać, lecz kicia już pod narkozą. Nie było wyjścia kicia została ciachnięta, odebrałam ją w piątek wieczorem, zabrałam do domu, do łazienki, kicia spała sobie. Nagle w środku nocy zaczęła strasznie rozpaczać, nie mogłam jej uspokoić, wypuściłam z transporterka w łazience. Kicia starała się wcisnąć w najmniejszy kąt, ryzykując rany szarpane wzięłam kicię na ręce i pomiziałam

. Kicia mnie zaskoczyła

, zamiast rzucić się na mnie jak niemal wszystkie wcześniejsze dziczki w tej sytuacji, wtuliła się i zaczęła mruczeć. Niestety nie mogłam jej zostawić samej w łazience, natychmiast płakała (wyobraźcie sobie blok, 2.00 w nocy zupełna cisza i nagle rozdzierający miauk, czekałam tylko na dobijających się do drzwi sąsiadów

), nie mając wyjścia zrobiłam sobie przytulne łóżko w wannie

i z kicią przytuloną do mnie pospałam do rana. Przez całą sobotę to samo, jednak po odizolowaniu moich rezydentów przeniosłam się do pokoju, wierzcie w wannie nie jest najwygodniej

.
Nocka z soboty na niedziele to samo tyle, że spałam we własnym łóżku, znacznie wygodniej niż w wannie. W niedzielę zauważyłam u kici dziwne zachowanie, potrafiła spać ze 2-3 godziny i nagle zrywała się z rozpaczliwym miaukiem i rzucała do okna chcąc wyjść, myślę odzywa się dzikus

. Po jakimś czasie doszło do tego jeszcze szuranie tyłeczkiem po podłodze, obejrzałam gadzinkę dokładnie a tu okazuje się, że jakiś wysięg ropny się pokazał. Pędem do weta, niestety kicia ma jakieś zakażonko tego, co zostało po wycięciu, po podaniu antybiotyku i przepłukaniu jest lepiej. Kicia ma się lepiej, nie chce zostawać sama

, najlepiej jak może spać obok zawinięta w kocyk – kicia, która 3 dni temu była dzikusem nie dającym się złapać a co dopiero pogłaskać. Teraz nie wiem, co robić, wypuszczać w miejsce, z którego została złapana czy szukać domu

, niestety nie jest kuwetkowa, ale jest na tyle uprzejma, aby załatwiać się w przedpokoju na płytkach, a nie w pokoju na dywanie. Jeśli ją zostawię i będę oswajać to jak nauczyć ją korzystania z kuwety, malucha wiem ale dorosłego kota?
Przepraszam za przydługi wstęp, ale musiałam wyjaśnić wszystko od początku.
Ach i jedna ważna rzecz wet powiedział, że bardzo boi się wyciągniętej i uniesionej dłoni (zauważyłam to też), przypuszczał, że rzucano w nią kamieniami lub ganiano kijami

.
Kicia mieszkała na parkingu samochodowym, przeprowadziłam cichy wywiad i okazało się, że właściciele aut rzucali w nią kamieniami, „ bo im lakier na samochodach rysuje”

.
To przemawia nad zostawieniem i szukaniem domku, ale czy da się oswoić do końca, ( na razie jest bardzo bojaźliwa), czy nauczy się korzystać z kuwety i czy znajdę dla niej domek.
Nie mam sumienia jej tam z powrotem wypuszczać, zostawić jej u siebie nie mogę, co robić?