Wasylisa pisze:Ależ dzika dzicz...
Kotka pojechała,prosimy o kciuki.Dzwoniłam do Lekarki- żeby Ją uprzedzić że dzika bestia jedzie i niech uważają bo atakuje nawet przez kontenerek.Dzikich dzików- to wiele widziałam - ale tak agresywne - tak często to się nie zdarzają.
Atak przy jakimkolwiek ruchu, prychanie i atak jak u anakondy albo co.
Przepakowaliśmy ją wczoraj do kenela.Teoretycznie powinnam zostawić w pułapce - ale chciałam jej zmniejszyć dyskomfort- żeby tyle godzin nie musiała siedzieć w niewygodnej klatce.A dwa nie chciałam też utrudniać zadania P.Mirkowi - bo łatwiej mu będzie nieść kontenerek - niż klatkę.No i kontenerka jestem pewna.Prawdziwy rajd był dzisiaj- bo kotka w kontenerku w kenelu nie siedziała - tylko z jego boku- więc musiałam ją jakoś do niego zagonić.
Przy takich kotach nie jest to proste- bo robią wtedy wszystko aby jednak do kontenerka nie wejść.Damian najpierw próbował coś pomóc ale ostatecznie powiedziałam zeby odszedł całkowicie bo to ją jeszcze bardziej nakręca.
Dodatkowy problem to taki - że musiałam mieć w kontenerku założone dzwiczki.Zwykle je zakładam - jak już kotka jest w środku- ale ta była tak niebezpieczna - a nie chciałam ryzykować pogryzienia - ze musiałam je mieć zamontowane od razu- tak aby potem tylko domknąć i zabezpieczyć dobrze z drugiej strony.
Najpierw go podstawiłam i próbowałam taką długim plastikiem ją lekko popchnąć w jego kierunku - ale rzuciła się na plastik z zębami- więc musiałam dać jej się wyżyć i nieco zmęczyć tą walką.Ostatecznie nałożyłam na nią kontenerek od góry i dopiero wtedy się udało.No był stres niesamowity.