Jest trochę lepiej , bo Sweetie już się stara , czyli mózg jej trochę działa, żeby się powstrzymać od zabierania kotom jedzenia. Bo tym drugim zastrzyku to wszystkie hamulce jej puściły -zamiast grzecznie czekać aż koty zjedzą (ona je szybciej swoje jedzenie niż koty) to sie rzucała (jak mityczna bestia) na jedzące koty i zabierała im jedzenie.
A, że koty nieprzyzwyczajone do takiego chamstwa to jej odpyskiwały i robiło sie niebezpiecznie, bo Sweetie całkiem straciła poczucie humoru - a zęby ma naprawdę duże.Zaczęła tez kombinować z wskakiwaniem na blaty (pies 30 kg) bo jakiś okruszek leżał na blacie/lub marchewka czy pietruszka.
Zaczęłam ją zamykać na czas jedzenia kotów -ale tym bardziej leciała potem na koty, a one się wkurzały. 4 kg kot wkurzający rozdrażnionego 30 kg psa -to nie jest bezpieczna sytuacja.Koty były zbyt pewne siebie -nawet nie były łaskawe się odsunąć -tylko stały przed psem i pyskowały.
No ale jest już lepiej troszkę. Bo już się stara tego nie robić -chociaż bardzo jej ciężko.
Teraz ją karmię wołowiną i mięsem z kaczki -kilka razy dziennie, bo ona po 30 minutach od zjedzenia już nie pamięta, że jadła. Wczoraj chciałam kupić wieprzowinę, bo tańsza, ale nie było - wiec znowu kupiłam wołowinę. Koty i Kaja tez dostają, nie ma przebacz , że Sweetie chora, to one dostają tańsze jedzenie. Wczoraj koty zjadły na kolację dużo chrząstek z indyka/ +żołądków z kurczaka , a jak, od razu po tej kolacji, wyciągnęłam 3 kg kawał wołowiny, żeby pokroić -to wszystkie prawie umierały z głodu (tak piszczały i pokazywały, że sa głodne). Chyba wyjatkowo dobry/świeży kawał wołowiny kupiłam, bo nawet Kaja marudziła, żeby jej dać (tez była już po kolacji).
A Sweetie musiałam zamknąć na czas krojenia, boby zjadła na raz te 3 kg wołowiny - jakby dała radę ukraść. A ona normalnie zjada dziennie ok 0,5 kg mięsa, czyli wołowiny jakieś 40 dag powinna zjeśc dziennie.
A rzuca się na jedzenie jakby ktoś ją długo głodził.
Dalej pije jak smok, ale czasem sama odejdzie przed wypiciem wszystkiego -nie zawsze już trzeba jej zabierać miskę. W nocy nie może spać. Chodzi i kombinuje. Dopiero jak ją nakrzyczę, to sie kładzie, a jak lezy to zaśnie i cześć nocy prześpi. Sama się nie połozy.
Ona jest jak ci ludzie z filmów sf, którzy nie musieli spać -cały czas mogli być aktywni, cały czas skupieni na działaniu.
Na spacerach jest cała nabuzowana, a Kaja ostatnio nie chce daleko chodzi, tak jakby łapa ją bolała, i mnie ciągnie do domu- więc jak idę z dwoma ( a na ten dłuższy spacer idę z dwoma i rano idę z dwoma i po południu ide z dwoma -no bo którą wziąć pierwszą, a którą zostawić?) to zazwyczaj spacer jest zdecydowanie za krotki dl sweetie i zdecydowanie za długi dla kai.
