Hej

Chciałam przestawić mojego kotka i jego historię. Mieszkamy na wiosce, a mój narzeczony znalazł go w październiku pod sklepem w opłakanym stanie. Na pierwszy zdjęciu widać porównanie jak wyglądał dzień w którym go znaleźliśmy, a jak wygląda po doleczeniu. Następne zdjęcia są ułożone chronologicznie

Podczas wizyt u weterynarzy, co rusz okazywało się, że ma jakieś dolegliwości. Doleczyliśmy go z: chlamydii, kociego kataru, pcheł, świerzba i tasiemców. Jest najspokojniejszym i najbardziej kochanym kotem jakiego znałam. Kiedy bierze się go na rączki od razu zaczyna mruczeć. W dzień kiedy zamieszkał w naszym domu, schował się pod szafą i mruczał tak, że aż cały mebel dudnił i jego "mruczando" niosło się na całe piętro

Pytanie do bardziej ogarniętych kociarzy: czy to na pewno zwykły kot europejski? Sama tak myślałam, ale niektórzy znajomi zasugerowali mi, że to jakaś bida porzucona z hodowli.






