ASK@ pisze:Potem piszę "zaginął 23.45, 24... Co ze swoimi zwierzakami właściciele robią o tej porze? Tzw "przyjemne" z pożytecznym chcą załatwić.
Nie będę bronić innych, bo wielu pewnie wychodzi popatrzeć na fajerwerki, ale mnie się raz zdarzyło wyjść o tej porze tuż przed dom. Wpierw byłam z piesą ok. 15, ale pojedyncze wystrzały w oddali ją zestresowały, więc resztę dnia siedziałyśmy w chałupie, bo co jakiś czas znów gdzieś ktoś strzelał. Uznałam, że tuż przed północą będzie chwila ciszy (skoro ludzie tyle czekają, to te 10 minut dotrwają do godziny 0), więc wspaniały moment, aby piesa opróżniła pęcherz i mogła kanonadę przeczekać "na pusto". Trochę się przeliczyłam z wkładaniem butów i wyszłam 3 minuty później, niż chciałam. Niestety zaczęli już strzelać, kiedy właśnie zawracałyśmy. Tyle jednak szczęścia w nieszczęściu, że zobaczyłam przerażonego psa, miotającego się w kółko. Tak się bał, że poszedł za piesą i za mną - całkiem mu obcą osobą, do mojego domu. Przytrzymałam drzwi otwarte, wszedł. Otworzyłam kotłownię (piec hałasuje, więc częściowo zagłuszał fajerwerki), schował się do środka. Warczał chwilę na błyski a potem się położył. W ten sposób przeczekał w spokoju wybuchy. Dałam tackę z dodatkiem pastylek z tryptofanem na ukojenie jego nerwów.