Zjadają, ile chcą, a reszta zostaje dla maruderów. Wszystko znika, następnego dnia są puste miski. Jak jeszcze Jadzia [*] była pod hutą, to czekałam, aż się naje i odejdzie. Czasem zjadała całą 400g puszkę. Tutaj tak nie mogę robić. W sumie jest tam siedem kotów, które znam. To bezdomniaki, zarobaczone przecież, a muszą dużo jeść, aby mieć tłuszczyk, to pozwala im przeżyć, kiedy jest zimno. Może są tam jeszcze koty, które przychodzą pod osłoną nocy? Trudno powiedzieć. Niedaleko znalazłam kocie zwłoki, kota, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Może też przychodził coś zjeść? W ciepłe miesiące bywają tam i psy, wklejałam nawet ich zdjęcia. One zjadają kocią karmę, jak coś zostanie. Bywają też jeże, o ich obecności świadczą kupy , nawet w miskach, jeże tak mają. No i są wredne ślimaki, takie bez muszli, ohyda
Lila dostała mięso na żółtym talerzyku, ale próbowała też mokrej karmy na zielonej pokrywce. Suchą karmę lubią najmniej, burasowi w ogóle jej już nie daję, podejrzewam, że ma problem z zębami.