Anna61 pisze:Mam ogromny problem....co ja mam zrobić?![]()
https://www.facebook.com/anna.pik.16/po ... &ref=notif
Link do przypomnienia skąd jest ta kotka viewtopic.php?f=1&t=205402
Wczoraj po zdjęciu szwów po sterylizacji nikt nie zaoferował żadnej pomocy z jakimś lokum.
Ja zdruzgotana nie wiedziałam co mam z nią zrobić, bo przecież nie ma gdzie wrócić i co dalej?
Przywiozłam do domu z lecznicy i plan miałam taki
-kotkę do klatki z otwartymi drzwiczkami
-jak z niej wyjdzie i będzie szalała, to otworzę drzwi i wypuszczę na podwórko, bo tam są budki i jest jedzenie
-jak będzie agresywna do kotów albo moje koty do niej, otworzę drzwi...
-jak będzie agresywna do mnie, otworzę drzwi...
I jak myślicie?
Kotka miała otwartą klatę ponad 2 godziny i ani myślała wychodzić z niej wstając tylko do jedzenia.
Żeby jej zmysły pobudzić otworzyłam drzwi z moskitierą aby poczuła powietrze...
Powoli na ugiętych nogach wyszła z klatki...za kotami które nic jej nie zrobiły ani ona im, tylko powąchały się.
Niestety człowieka zna tylko z tej najgorszej strony, bo każda próba zbliżenia się do niej jest z jej strony syczeniem.
Co dziwne, nie atakuje pazurkami, nie gryzie, tylko ostrzegawcze syczenie i przeraźliwy strach w oczach w oczekiwaniu na cios z mojej strony i poddanie się, wiedząc, że chyba tak ma być.

Gdy patrzę na nią, w jej oczy, widzę bardzo skrzywdzonego kota, który jednak tymi oczami prosi o pomoc, ale i jakby przepraszała, że żyje.

Teraz już wiem, z relacji osoby skąd wzięłam tą kocią rodzinkę, że jej ojciec (ona tam nie mieszka) rzucał w nią czym popadnie i co miał pod ręką na podwórku, aby wygonić kotkę i inne też, gdy ta przychodziła żebrać o przysłowiową kromkę chleba dla siebie i swoich dzieciątek.
Do jakiego stopnia można upodlić i zgnębić to biedne zwierzę, które tylko chciało żyć?
Co winne, że przyszło na świat niekochane i bezdomne?
Czasu nie cofniemy, ale spróbuję na nowo pokazać jej świat z tej lepszej strony, na nowo poznawać, że ręka człowieka potrafi miłować, i że to co było już nigdy nie wróci. Nie wróci głód, chłód i cierpienie, nigdy!
Jakoś to będzie, dobrzy ludzie nie pozwolą nam zginąć.


