
+
A wszystko zaczęło się równo rok temu. Przyniosłam w pudełku po pantoflach piszczące i drapiące maleństwo. Zabrany od matki i pięciorga rodzeństwa dzielnie bronił się przed nieznanym - podrapał mnie już u weterynarki. W domu z wrażenia? z przerażenia? ze zmęczenia? padł od razu w przedpokoju.

Oboje byliśmy przerażeni. Wychowałam się w domu, gdzie koty były hołubione, pieszczone, kochane, ale wychowywały je kocice. A tu nagle jestem sama z kocim niemowlakiem, który miauczy i nie wiadomo czego chce.
Curek pierwszy ochłonął i przejawił charakter. Jeśli już tu przyniesiono go, to musi pokazać, że nie pozwoli rządzić sobą. Wieczorem ułożyłam kota w legowisku posłałam swoje łóżko. Dosłownie w sekundę mały już był na kołdrze. Kilka razy przenosiłam z takim samym skutkiem, w końcu zrezygnowałam.

Na razie tyle. Do potem!