Syberyjskie dranie i Afrykańskie wredoty - potop...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon lis 02, 2020 17:45 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Miski fajne. Ale tanie nie są...

U mnie przez alergię Ofelii obie pannice nie jedzą wołowiny i cielęciny. Da się przeżyć. Z wątróbką po której Ofelia ma biegunkę mam jeszcze łatwiej - Ofelia jej po prostu nie rusza, więc mogę spokojnie dać Czarnidełku, bez ryzyka że Ofelczasta się dobierze do miseczki.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35349
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon lis 02, 2020 18:23 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

U mnie, przy tylu kotach jedzących różne rzeczy i majacych zakaz jedzenia tego, co powinien jeść kolega - takie miseczki bylyby super. No, ale cena rzeczywiście powala przy 6 kotach :twisted:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 71004
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 02, 2020 23:42 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Ofelia ja wiem, że przeżyć się da... zawsze mogę Tulce wykluczyć kurczaczka (chociaż byłaby niepocieszona, to podstawa jej diety... mój portfel też by szlochał, przepiórki, perliczki i gołąbki są jednak ciut droższe). Mogę też głodzić ciężarną Sierrę nie podając jej puszki/suchego (bo w ciąży jak jej odwali to regularnie przestaje jadać mięso... przestaje i już* :roll: )... ale po co się z tym szarpać, skoro problemy udało mi się obejść bokiem :mrgreen: .

Jola dziękuję samej sobie, że na takie wypasione pomysły (zdaniem Księciunia wcześniej - niepotrzebny bajer... zdaniem Księciunia teraz - niezbędna niezbędność, ułatwiająca życie szalenie :lol: ) wpadłam jeszcze przed wzięciem Tulki. Dzięki temu tylko pół roku polowania na okazje, czatowania, zbierania kasy i... mam miseczki :mrgreen: . Gdybym miała obkupić na raz 6 kotów to też bym zwątpiła :oops:

*w zeszłym roku Sierra zakończyła ciążę na suchej karmie dla psów 8O . Mając do wyboru przeróżne barfne mieszanki (nawet z wołowiną kobe :twisted: ), przeogromną ilość puszek i puszeczek oraz kocią suchą karmę (też parę rodzajów) uparła się jadać jedynie świństwo, które robiło mi za smakołyki dla psów :strach: . Jak normalnie bym się nie zgodziła, tak wyznaję zasadę "z ciężarną o jedzenie się nie kłócę" :oops: . W tym roku jest lepiej, czekamy już na poród (w tym albo przyszłym tygodniu), a Sierra nadal jada barfa, lekko tylko puszkami/suchym uzupełnianego. O dziwo w ciąży nie ma żadnych problemów żołądkowych przy takich przeskokach. Po za ciążą po puszce z automatu ma biegunkę.

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Wto lis 03, 2020 14:55 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

A ile Sierra miała poprzednio młodych? Tak pytam z ciekawości, bo piszesz, że teraz może być duży miot.

Koki-99

Avatar użytkownika
 
Posty: 10316
Od: Pt mar 23, 2007 13:48
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lis 03, 2020 15:26 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Poprzednio mieliśmy 2 żywe maluchy (w tym jeden z paskudną chorobą wrodzoną, Kutachija była przesłodka, ale musiałam pozwolić jej odejść jak miała 8 tygodni :placz: ) i 1 martwy z głupoty weterynarzy (nie udało mi się wykłócić cesarki, a Księciunio uwierzył wetom :evil: ). Teraz patrząc na rozmiar brzucha spodziewam się 4-5 maluchów. Mam też weterynarza, który jest polakiem - w razie potrzeby łatwiej się awanturować o operację (chociaż moje możliwości językowe też podskoczyły).

Poprzedni miot był dla nas bardzo ciężki (głównie z powodu Kutachiji, 24 h walki i obserwowania wijącego się z bólu kociaka zanim udało się postawić prawidłową diagnozę). Długo też czekaliśmy na informację od Uczonych czy choroba Kutachiji była genetyczna czy nie (w pierwszym wypadku Sierra byłaby wysterylizowana). Gdyby to był mój pierwszy miot... to nigdy więcej nawet bym nie pomyślała o kociakach. Na szczęście wiem, że aż taki pech trafia się wybitnie rzadko (przygarniało się te ciężarne kotki)...

Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.

Do tej pory jak myślę o maleńkiej to mam łzy w oczach. To ja spędziłam z nią ostatnie chwile. To ja musiałam podjąć decyzję (jak weterynarzom udało się poprawić jej stan "na 5 minut") czy ją usypiamy, czy może walczymy dalej... Pomijając wstępny koszt pierwszej operacji (wycenione na skromne 10-15 tysięcy funtów), bo pieniądze byśmy uzbierali, nie umiałam skazać jej na więcej życia w bólu, który do ostatnich chwil ukrywała. Przeważyła opinia Bardzo Uczonych Profesorów, dających jej "może 1% szans na przeżycie, ponieważ jeszcze nie umarła" :placz: . Zazwyczaj kociaki z tą wadą wrodzoną umierają w ciągu 10 dni, Kutachija była ewementem na skalę światową... po śmierci została oddana Bardzo Uczonym, może dzięki dokładnemu zbadaniu jakie anomalie u niej wystąpiły weterynarze nauczą się jak tą wadę wrodzoną leczyć (a przynajmniej utrzymać przy życiu, aż będą wystarczająco duże na operację - główny problem jest z maciupeńkimi rozmiarami jelit u kociąt).


Ech... idę sobie poszlochać w kąciku... wspominanie Kutachiji (która była "moim" kotem) zawsze tak się kończą :placz: . W sumie dlatego właśnie wzięłam Tulę - od dawna marzyłam o Syberyjczyku (i przed Kutachiją szukałam kociaka), a po odejściu Kutachiji nie płakałam tylko jak przeglądałam ogłoszenia o kociakach. W ciągu miesiąca przejrzałam wszystkie ogłoszenia z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Polski (oraz część ze Stanów, Norwegii, Czech i Francji) :strach: . Po 2 miesiącach znalazłam w końcu interesujący mnie miot, Tula była wybrana jak miała 5 dni (więc na zdjęciach widziałam tylko białe, bardzo wkurzone COŚ).

*"Mój" zwierzak, to zwierzak (gatunek dowolny), z którym od pierwszego spojrzenia łączy mnie jakaś specjalna więź. Moję kochać wiele różnych zwierząt, ale na "moje" trafia się bardzo rzadko... nawet nie każde zwierzę w moim domu było "moje" :oops: . "Moja" była moja suka (ale inne psy w domu, mimo że kochane, już nie były "moje"), "moje" były 2 koty (z 10). No i Tula też jest absolutnie "moja".

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Wto lis 03, 2020 18:46 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Ojej, to trzymam kciuki, żeby teraz wszystkie były śliczne i zdrowe, no i mamusia przede wszystkim :ok:

Koki-99

Avatar użytkownika
 
Posty: 10316
Od: Pt mar 23, 2007 13:48
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lis 08, 2020 11:12 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Z dumą ogłaszam, że....


Sierra ma 48 cm obwodu :ryk: . Zastanawiam się kiedy będziemy mieć taką samą talię :twisted: .
A tak serio to brzuch już nisko, a od wczoraj Sierra odmawia jedzenia. Daje mi to co raz większą nadzieję na poród dzisiaj/jutro.

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Nie lis 08, 2020 12:41 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

No to zaciskamy kciuki za pomyślne okocenie!
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42311
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie lis 08, 2020 16:55 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Sierra pisze:Z dumą ogłaszam, że....

Myślałam, że to już :wink: Kciuki za mamuśkę i żeby komplikacji nie było :ok:

Koki-99

Avatar użytkownika
 
Posty: 10316
Od: Pt mar 23, 2007 13:48
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lis 08, 2020 17:02 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Na razie mamusia się namyśla...

Objawy przedporodowe są dość spore - od wczoraj wieczora Sierra nie chce jeść, ma też paskudną biegunkę (tzn. robie równe często jak zwykle, ale smród z kuwety zabija :twisted: ). Zaczęła być na nowo bardzo agresywna do Tulki, młoda siedzi odizolowana (a konkretnie to drze pyska, bo lubi siedzieć z nami :( ). Niestety, Sierra też wybitnie domaga się towarzystwa, a ja jeszcze nie opanowałam rozrywania się na dwie części :roll: .
Mam też wrażenie, że Sierra zaczyna przeciekać - albo zsikała się przez sen (ma dość bezwonny mocz od zawsze, cecha rasy) albo wody się powolutku sączą (co występuje jak pęcherz lekko pęknie gdzieś wysoko). Spała sobie na poduszce, po czym poduszka w magiczny sposób okazała się być wilgotną. Teraz śpi na kartonie porodowym (bo po co w środku?), jeżeli będą ślady wilgoci to jednak obstawiam wody.

Tak na prawde wszystko to mówi tylko tyle, że... poród będzie... dziś, jutro, za parę dni... w końcu będzie :ryk: .
Osobiście modlę się tylko, żeby uwinęła się przed wtorkiem - ja NAPRAWDĘ muszę czasem pracować :roll: .

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Nie lis 08, 2020 17:35 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

:ok: za bezproblemowy poród. Czekamy na wieści
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35349
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie lis 08, 2020 18:26 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Czekamy! Kciuki za Sierrę, Tulę, Sierrę, kociaki, przed-wtorek i w ogóle! :ok:
Wątek o Bajce, która dołączyła do Feliksa: viewtopic.php?f=46&t=176799
Wątek o Bezdomniaczce, która się stała Domniaczką Bezią: viewtopic.php?f=46&t=186711
Wątek przedprzedostatni, całego tercetu: viewtopic.php?f=46&t=208290
Nasze Kocie Wierszyki: viewtopic.php?f=8&t=208424

Nul

 
Posty: 12504
Od: Śro lis 02, 2016 17:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 09, 2020 10:31 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

Wszystkich zainteresowanych informuję, że mam ciągle 2 koty.


Jestem po rozmowie z weterynarzem. Ponieważ Sierra jest już zdecydowane w terminie, praktycznie nie je od soboty wieczorem oraz mam wrażenie, że od wczoraj ma skurcze (co jakieś 20-30 minut robi się rozdrażniona na 1-2 minuty + kociaki się wtedy w brzuchu straszliwie wiercą). Czasami też słyszę, jak Sierra przy tym sapie/pojękuje cicho (przy poprzednim porodzie też była bardzo cicha)... Ma czas do jutra, inaczej czeka ją cesarka (juro wieczór/pojutrze rano) :roll: . W tym wypadku chodzi głównie o fakt, że Sierra absolutnie odmawia jedzenia, a kociaki są już wystarczająco duże na ten świat.

Weterynarza mam złotego, czeka do towarzystwa razem z nami na wieści o porodzie i obiecał postarać się nie mieć zbędnych zabiegów/wizyt (ten wet nie ma gabinetu, jeździ po klientach z całym sprzętem w vanie). Oczywiście jeżeli zadzwoni mu klient z pilną potrzebą, to cóż - nie my jedni potrzebujemy pomocy... ale zwykłe szczepienia czy inne kastracje może spokojnie przesunąć na koniec tygodnia.

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Pon lis 09, 2020 11:10 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

No to kciuki ściskamy jeszcze mocniej!
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42311
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon lis 09, 2020 22:09 Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

:ok: :ok: :ok:
Wątek o Bajce, która dołączyła do Feliksa: viewtopic.php?f=46&t=176799
Wątek o Bezdomniaczce, która się stała Domniaczką Bezią: viewtopic.php?f=46&t=186711
Wątek przedprzedostatni, całego tercetu: viewtopic.php?f=46&t=208290
Nasze Kocie Wierszyki: viewtopic.php?f=8&t=208424

Nul

 
Posty: 12504
Od: Śro lis 02, 2016 17:23
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: maeria89 i 19 gości