Kolejna za nami. Jaki on jest wspaniały! Cierpliwy, łaskawy... Kocurek jak podmiot Hymnu o niłości. Nie spał pod barankiem i było trudniej. Ale już po. Dał radę.
To jest żona pana doktora, techniczka weterynarii. Przyjechali, Noniu zawołał "miau!" (rozpaczliwie) i poszłam. I tak nie mogłabym wejść z nimi, bo jeden kot i jeden opiekun może. Czekamy