
Miałam na tymczasie kota, starszego kocura, którego wet chciał uśpić, jak test na FELV wyszedł dodatni! Wzięłam do siebie, izolowałam od stada, wyadoptowałam, kocurek żyje do dziś (jest jedynakiem).
Miałam też kotkę Amcię, która odeszła na białaczkę. Była tylko trochę oswojona, trudno obsługiwalna, była u mnie kilka lat, kiedy zachorowała, w lecznicy stwierdzono FELV dodatni. Już kombinowałam, skąd wziąć interferon, ale nie zdążyłam - Amcia odeszła za TM w lecznicy, w nocy. Rano znaleziono ją nieżywą.
Amcia przyjaźniła się z Calineczką, były nierozłączne. I Calineczka się nie zaraziła! Za to jest FIV dodatnia.
Nie wiem, czy Kitek zaraził się białaczką od Amci, ale też jest dodatni. Dostaje interferon, ale jego głównym problemem jest pnn i kamica w pecherzu moczowym. Od momentu wykrycia białaczki upłynął już rok, ale na pewno chory jest znacznie dłużej.
Piszę to wszystko, żeby Ci uświadomić, że białaczka to nie wyrok, przebieg choroby jest różny, Fiszka może być z Tobą jeszcze bardzo długo.
Boryskowi trzeba zrobić test i ewentualnie zaszczepić (chociaż nie wiem, jakie są aktualnie poglądy na to szczepienie, kiedyś było stosowane i działało).