meg11 pisze:Asiu co z Violą ??
Przepraszam, że milczałam. Nie wiedziałam jak sprawy się potoczą.
Viola zaś zafundowała nam hard rock w niedzielę. Rano u niej temperatura normalna. Za to Meggunia ponad 40. Poszły leki. Obie dostały to co powinny. Niepokoiło mnie to ,że Violinka przestała jeść i gadać. Ale nic to. Przesadzam. Jak zwykle. Ale ją obserwuję. Nie wiem co mi w niej nie pasi. Janusz ma mnie dość bo smęcę w niedzielne wolne. Wczesnym popołudniem już mi się oko na niej na stałe zwiesiło. Jej oddech zaniepokoił mnie mocno. Myślę jednak, chwila może taka. Tylko ta chwila zaczęła się przedłużać. Ona zaczęła się pokładać w charakterystyczny sposób. Telefon do rodzinnego weta. Nagrany filmik wysłany. Violce oczka uciekają. Wydzieram na Janusza by nie pecił tylko się szykował. Normalnie wpadłam w panikę bo kot mi odlatywał. Odbieram telefon od"naszej" mamy przyjechać. Jej nie ma ale przekazała
dyspozycje. Wszystko czeka. Młoda działa. RTG, wenflon założony, ciepła kroplówka, steryd, tlen, dołożony antybiotyk ...Temperatura za niska. Kot odlatuje. Ale walczy jak lew by jej nie pomóc. Biedna, ona nie wie ,że dla jej dobra wszystko. Siedzimy a czas płynie. Ludzie czekający dyskutują- słyszę. Ja mam Violusię i łykam gulę. Janusz Meggunią się zajmuje. Ona też dostała dodatkowy antybiotyk. Podjęłam wspólnie z wetką decyzję, że nie zakładamy jej kolejnego wenflonu. Poszła podskórna. Meggi zaczyna podjadać. Jest ruchliwsza. Tylko temperatura jej nie odpuszcza.
Obie mają dość wszystkiego.
Wracamy wszyscy. Umęczeni okrutnie.
Szylunia wlazła na półkę z dekoderem. Ciemno tam i ciasno. Ale ciepło. A ona ma dużo poniżej stanu normalnego. 36,8 ! Wygrzebują zdezelowaną matę (qrwica mnie wzięła sama na siebie bo ciągle zakup lepszej-takiej z czasowym wyłącznikiem- odkładałam) i wkładam na niższą półkę. Bo gdy jest obok niej to ucieka, chowa się. Musze szukać. A tak podgrzewa się "podłoga" i ma ciepło.
Dziś nadal tam siedzi. Ale zaczyna jeść. Mało bo mało ale coś skubie. Cała noc to włączanie i wyłączanie podgrzewacza. Dokarmianie przetartą Convą+gerberek strzykawkami 2 ml. Inne dania nie wchodzą.
Zaś Meggi niby lepiej ale nie lepiej. Gorączka ją trzyma. Ale jest bardziej kontaktowa. I spierdziela ode mnie. To skutek leczenia. Je. Ale tylko jedno. Kupiłam paski mięsa od schabu zwane okrawkami. Mało kostek a sporo miękkiego. Kroję to w kawałki, rzucam na talerz i daję kotom. Malunia pół dnia siedzi, obgryza, walczy z innymi by jej nie zabrały cennej zdobyczy. Wraca co i raz. Dokrajam ciągle i ciągle nowe. Potem zbieram kosteczki tak wyssane ,ze guziki przypominają.
Zamówiłam 2 kilosy. odłożyli 5. Wzięłam.
Kciukasy dla dziewczynek poproszę.
Wszystko wskazuje ,że Viola ma nie osłuchowe zapalenie płuc. Lub to na trzy litery. Bo w brzuszku jakby płyn. Ruszyła się raz i drugi przy robieniu fotki. Umówiłam ją na USG klatki piersiowej. Niestety, na czwartek był dopiero wolny termin. Za godzinę jedziemy na kontrolę.
Biorę Molly bo...