Kazia pisze:bo koty nawet niewychodzące też się zarobaczają...jakoś.
Gdy kot raz zarazi się glistą - a większość kotów to spotyka w kocięctwie lub później - tylko część inwazyjnych jaj przekształci się w postaci dorosłe w jelicie od razu, po odbębnieniu cyklu rozwojowego.
Druga część - otorbi się w ciele i sobie tam trwa. Uaktywniając się (lub nie) co jakiś czas. Głównym, najsilniejszym aktywatorem jest ciąża kotki, dlatego kociaki mogą już urodzić się zarażone albo zarazić tuż po porodzie. Ale czasem wyzwalaczem jest silny spadek odporności, dłuższy stres etc.
Dlatego weci zalecają profilaktyczne odrobaczanie kotów nawet nie wychodzących - chociaż moim zdaniem robienie tego za często jest "wylewaniem dziecka z kąpielą" i trzeba zachować zdrowy rozsądek - tym bardziej że nie są to leki obojętne dla zdrowia a ich nadużywanie prowadzi do uodporniania się pasożytów.
No chyba że ktoś stosuje metodę z ziemią okrzemkową - przy czym sama u kota tego nie stosowałam (u siebie tak

) więc się w tym temacie nie wypowiadam

Mogę tylko powiedzieć że koty Kazi wyglądają ślicznie i zdrowo
Przy okazji napomknę że zarażenie się glistą kocią od własnego kota domowego jest bardzo mało realne - bo aby jej jaja stały się zakaźne musza przez kilka tygodni leżeć w wilgotnej glebie, co przy kuwecie i odwadniającym żwirku oraz wywalaniu na bieżaco kału w sumie blokuje taką możliwość. Więc nie ma powodu do paniki i robalofobii
