Chikita pisze:Bestol- znam taką osobę. Jakiś czas temu pomyliłam transportery w lecznicy i zabrałam cudzego kota

pod klatką się zorientowałam, że to nie moja. Po telefonie od rozhisteryzowanej właścicielki, że ukradłam jej kota byłam w 100% pewna, że to nie moja.
Chikita, jak znam siebie i swoją panikę i stres, gdy jestem z Bilem u weta, to pewnego pięknego dnia zabiorę przypadkowo czyjegoś psa z lecznicy, np. owczarka niemieckiego, sądząc, że to Bilu
jolabuk5, mi wet powiedział, że podstawowe parametry zbada. Dziś jeszcze nie było wyników
andorka, mnie nigdy nie bolało pobieranie krwi, nigdy. Ja nie mam z tym problemu. Ale Bilu to kotek niewychodzący, samo wyjście z domu go stresuje. Bardzo się wtulał we mnie, gdy miał goloną łapkę i nakłutą żyłę, czułam jak drgnął, gdy wet tą igłę mu wkłuł. Nie wiem, czy go to bolało, ale było to dla niego ogromne przeżycie. I wszystko zmarnowałam, a chciałam zrobić pełen pakiet badań.