Tumaśkowe koty - "D"koty z nami

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 08, 2005 9:19

A jeszcze na to nie wpadłam..., ale może dzisiaj spróbuję! :P

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 15, 2005 9:41

I kolejny tydzień w domu minął niepostrzeżenie wypełniony moimi szaleństwami, zabawami i ciekawością, ale i perypetiami:
W połowie zeszłego tygodnia poznałam wreszcie Haberbuscha, a on poznał mnie. Pamiętacie – to ten żółw czerwonolicy, co mieszka z nami w domku. Najpierw przez szybę - chciałam mu podać łapkę na dzień dobry, a on (jak prawdziwy dżentelmen) chciał mnie w tą łapkę pocałować. Szyba jednak nie pozwalała. Weszłam zatem na górę, a tam nas znowu siatka dzieliła. Szkoda..., wydawał mi się sympatyczny. Osobiście, z bliska nie dane nam było się poznać – państwo nie pozwalają, twierdzą, że mógłby mi on krzywdę zrobić. E tam, odkurzacz to tak, ale Haberbusch? Przecież on jest taki fajny….
Lubię go również z innego powodu. On jada to, co i ja lubię najbardziej, czyli ryby. I za każdym razem gdy on jest karmiony, kawałek ryby jest gotowany dla mnie. Gorzej, że jada te ryby 1-2 x w tygodniu. Głuptas – ja jem trzy razy dziennie i jeszcze suchym pogryzam, a jemu raz na kilka dni wystarcza…
W piątek pani zadzwoniła do weta, że troszkę podkichuję i ona się martwi, bo to już prawie czwarty tydzień po szczepieniu i o reakcji poszczepiennej to już raczej mowy być nie może. Poza tym bawiłam się normalnie, apetyt miałam i ogólnie czułam się znakomicie. No, ale skoro pani (nie powiem, że w dużej mierze przez to forum) jest przewrażliwiona, to niech jej będzie. Poszłyśmy więc. Pan doktor mnie zbadał, zmierzył temperaturę (normalna) i stwierdził lekko zaczerwienione gardziołko i niewielką ropną wydzielinę z oczu. Dostałam więc Ronaxan, który mam brać przez tydzień i Lymphozil na wzmocnienie odporności. Przy okazji pani pokazała mój brzuszek, na którym widniały lekkie rudawe plamki. Pan doktor stwierdził, że prawdopodobnie jestem uczulona i na początek kazał odstawić wołowinkę. Szkoda, bo ja lubię wołowinkę….Pani go oczywiście posłuchała, ale od razu zadzwoniła na Olbrachta do lecznicy i na 24 czerwca zapisała mnie na testy. Wiecie może co to takiego? I czy dzięki tym testom będę mogła jeść wołowinkę? Bo pani mi mówi, że dzięki testom dowiemy się, co mnie uczula i wtedy skutecznie możemy z moim uczuleniem walczyć. Ma rację? Powiedzcie…
Sobota z niedzielą minęły najfajniej, gdyż wszyscy byliśmy w domu – ja, pani, pan i Haberbusch, o którego istnieniu, muszę przyznać, już zapomniałam. Szalałam, bawiłam się i zawsze ktoś podziwiał moje harce. Fajnie było – mówię Wam. W niedzielę też przyszła siostra mojego pana i całe popołudnie wdzięczyłam się do niej, co ona przyjmowała nie tylko z radością, ale wręcz z czułością…
Poniedziałek za to, był ciężkim dniem. Najpierw z rana, chcąc towarzyszyć mojej pani w przygotowywaniu mi śniadanka – niechcący zrzuciłam spodeczek, co wystraszyło mnie bardzo. Pani mnie przytuliła, powiedziała, że nic się nie stało, jednak kiedy chciałam jej pomóc zamiatać szkło, to mnie z kuchni wyrzuciła (bo niby mogłabym się pokaleczyć – mądrala jedna!). Śniadanie jednak dała – więc dałam jej spokój. I wiecie co, Ci moi państwo są fajni, w ogóle się na mnie nie gniewają. Jeśli coś zbroję, to do siebie mają pretensję, że nie myślą, a nie do mnie, że rozrabiam. Fajnie, nie?
I w poniedziałek znowu odwiedziliśmy weta. I znowu przyczyną była moja przewrażliwiona pani. W trakcie czułości obejrzała mój brzuszek i stwierdziła, że rude plamy z udek przeniosły się wyżej w kierunku szyi, wydają się większe i ona woli to pokazać. Zadzwoniła więc na Olbrachta, zapytała się kto przyjmuje i pojechałyśmy. Byłam u pani Ani Kucharskiej. Fajna – bez fartucha, sympatyczna, polubiłam ją od razu. I tam, w gabinecie jest akwarium z rybkami – można z rąk pani oglądać kolorowe rybki – podobało mi się. Pani Ania moimi plamkami się nie przejęła – powiedziała, że to dosyć łagodna reakcja alergiczna i spokojnie możemy czekać na testy. Pani pytała, czy czymś może mi łagodzić odczyn, to pani Ania zgodziła się na Pantenol… Przy okazji obejrzała mnie dokładnie i stwierdziła, że gardziołko mam już ładniutkie, oczka również i wyglądam na okaz zdrowia. Do końca jednak kurację utrzymywać będziemy. Po powrocie do domu brykałam zatem za trzech, by już ta moja pani nie miała wątpliwości, że doskonale się czuję.
Okazałam się również kotem zlewozmywakowym. Uwielbiam tam zaglądać, mimo, że pani szybciutko wszystko myje, bym resztek mi niedozwolonych sobie nie przywłaszczała, to ja i tak tam wchodzę i sprawdzam, czy aby na pewno porządnie to zrobiła. Bo ja jestem porządnym kotkiem!

Jak widzicie mimo paru zdrowotnych perypetii – języczek mam nadal sprawny i dalej gadam jak najęta. O wynikach testów powiadomię w kolejnym odcinku. Pani jest teraz śmieszna i wyrywa, to kawałek dywanu, to nitkę z kapy, to futerko z drapaka… Wszystko dokładnie opisuje i zamierza zabrać ze mną na testy. Spisuje też, czym myje, pastuje, pierze, co dokładnie jem i w ogóle. W śledczego się bawi. A ja jej, oczywiście, pomagam….

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 15, 2005 20:03

tumasia pisze:Pani go oczywiście posłuchała, ale od razu zadzwoniła na Olbrachta do lecznicy i na 24 czerwca zapisała mnie na testy. Wiecie może co to takiego? I czy dzięki tym testom będę mogła jeść wołowinkę? Bo pani mi mówi, że dzięki testom dowiemy się, co mnie uczula i wtedy skutecznie możemy z moim uczuleniem walczyć. Ma rację? Powiedzcie…


Ma racje :D
Testy nie bola, nie sa nieprzyjemne i daja swietne rezultaty, jeszcze przed Toba kilogramy wolowinki :lol:
Pozdrawiam :D
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob cze 25, 2005 18:27

Znowu wydarzyło się dużo w moim krótkim jeszcze życiu. Przede wszystkim tydzień temu państwo mnie pozostawili na całe trzy dni! Wyjechali w piątek, a wrócili dopiero w niedzielę. Przez ten czas zamieszkała ze mną siostra pana, wiecie, ta którą lubię i to bardzo. Pani się denerwowała, dzwoniła parę razy dziennie, a my bawiłyśmy się wyśmienicie. Efekt tego jest taki, że pani stwierdziła, że sprzedajna ze mnie kobieta i, że jeśli można mnie było jeszcze bardziej rozpuścić, to to właśnie się stało (no, bo siostra pana bawiła się ze mną cały czas – to piórka, to wędka i jak państwo wrócili to mi się samej bawić nie chciało – chciałam tylko z nimi, więc swoje prawa egzekwowałam drapiąc ich nogi, a to nie wiedzieć czemu nie do końca się im podobało...). Ponadto byłam wczoraj na testach. Mieliście rację – nic nie bolało. Ogólnie to fajnie było – wędka fajna była, a jak mnie pani doktor na Sillan odczulała (wiecie, takimi kulami) to zasnęłam głęboko na paninych kolankach. I jeszcze jedno było fajne: zaraz po powrocie do domu, na kolację – dostałam moją ulubioną wołowinkę – bo okazało się, że na nią nie jestem uczulona i mogę ją sobie jeść. Zjadłam z przyjemnością.
Gorzej z suchym: okazało się bowiem, że jestem uczulona zarówno na ryż, jak i na pszenicę, więc nie mam specjalnego wyboru suchej karmy. Znaleziono mi coś z tapioką – i teraz do Hills’a pani dosypuje mi troszkę tej nowej karmy – smacznej na szczęście, więc nie narzekam. Ponadto okazało się, że kurczaczek również mnie uczula (szkoda, ale i tak wolę nie jeść przez dwa tygodnie kurczaczka, niż gdyby mi wołowinkę odstawiono). Piętnastego lipca będziemy mnie na te trzy rzeczy odczulać...., a potem pod koniec miesiąca jeszcze na kapy z foteli, które chwilowo pani schowała....
Poza tym rosnę, bawię się, rozrabiam – popatrzcie z resztą sami:


Tak wygląda "lustrzany" potwór:
Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 25, 2005 18:28

Jak już kiedyś pisałam, mój pan jest de best:
Obrazek[/img]

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 25, 2005 18:29

Chwilka wypoczynku przed kolejnymi harcami:

Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 25, 2005 18:30

"Światowa" ze mnie kobieta:

Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 25, 2005 19:20

Jaakas Ty slodka malenka :lol:
Pozdrawiamy serdecznie :D
A Twoja opiekunka to bardzo sie Toba przejmuje jak widze :lol:
To wez to pod uwage i rozrabiaj tylko tyle ile koniecznie musisz :wink:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88098
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob cze 25, 2005 19:23

ten lustrzany potwór to chyba kosmita, tak mu się oczęta świecą :lol:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro wrz 07, 2005 20:20

Dawno się nie odzywałam, bo tyle miałam roboty z moim państwem, że aż głowa boli. No bo tak: jak już coś umiem - to niby źle. Źle, że wskakuję do zlewozmywaka - tam się kąpię i popijam wodę; źle że latając wieczorem włażę po kratach zabezpieczających okna i wieszam się na szczycie okna balkonowego (no dobra, mam niejaki problem z zejściem, ale to w końcu nie moja wina); źle, że opanowałam umiejętność otwierania lodówki; źle, że chciałam złapać muchę na żyrandolu i spadłam zaliczając otarcie; źle, źle, źle.... Do tego mnie męczą :roll: : wożą do weterynarza, bo i uczuleniowiec jestem, i zdaje się, że z wędrówek zlewozmywakowych wzięłam sobie pamiątkę – lambie. No, przy okazji dowiedziałam się, że powoli dojrzewam i staję się panną (a dowiedziałam się dlatego, że pan się zapytał, czemu go molestuję – wskakuję na brzuch od dwóch tygodni i gniotę, gniotę, gniotę – zaczepiając pazurkami czasem aż do krwi :oops: . A tu wytłumaczenie takie proste – dojrzewam 8) ). W ogóle ci moi państwo są niesforni: kupują mi różne rzeczy, zupełnie mi niepotrzebne (np. taki tunel mi kupili – po co, drapak lepszy, albo taką kulkę z kocimiętką – lepiej już byłoby więcej wołowinki zakupić). Ostatnio kupili mi wyrośniętą już kocią trawkę – nie powiem, podobała mi się, pasłam się jak krowa, a po tygodniu okazało się, że uczulona jestem – i trawka wylądowała u sąsiadki... No dobrze, pani mi obiecała, że zasieje mi inną, pewnie lepszą (niby ta mogła być czymś spryskiwana), ale kto to widział oddawać coś co mi się podoba innym kotom? No, ale to co usłyszałam jakiś miesiąc temu – to już nie przesada, ale w stosunku do mnie afront. Wiecie co oni zamierzają zrobić? Przyprowadzić mi do domu innego kota! Bezczelni... Niby to jeszcze troszkę potrwa, bo najpierw muszę się pierwotniaków pozbyć, ale gadają o tym jak najęci. Normalni to oni chyba nie są....Nowy kot będzie tak jak ja Devonkiem, tak jak ja dziewczynką – tyle, że dwa miesiące młodszą i z innym ubarwieniem. I co oni sobie wyobrażają – że będę się z nią bawić? Niby to dla mojego dobra, bo czasem długo siedzą w pracy, ale ja im nie wierzę – to na pewno podstępna gra przeciwko mnie... Powiedzcie im coś, niech się opamiętają ....

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 30, 2005 17:51

Chcą pewnie jak najlepiej ...mała Elzo :wink: We dwójkę bedzie Wam weselej :D
Hodowla Kotów Rasy Devon Rex
Obrazek

ostoja

 
Posty: 1485
Od: Pt lis 12, 2004 18:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 30, 2005 17:56

Zyczymy Ci mnostwa wspanialych szlenstw z tym drugim :twisted:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88098
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie paź 09, 2005 19:04

To znowu ja – Elza. Samotna Elza. Nie tylko nie pokazali mi mojej koleżanki, ale jeszcze pozbawili mnie moich własnych jelitowych pasażerów. Świnie, a nie państwo. Jestem całkiem samotna! Przecież to byli moi pasażerowie, a nie ich – może ja ich lubiłam, potrzebowałam, a oni podstępem pozbawili mnie moich Lamblii....
No, dobra – pani mówi, że w zamian Gardii będę miała koleżankę, że to lepsza zamiana i będę zadowolona. Pożyjemy, zobaczymy. Na razie jutro jadę na ostatni zastrzyk Baypamune (bo oprócz tłuczenia moich pierwotniaków – państwo podnosili mi odporność), a w piątek jedziemy podobno do Mamy mojej pani. Tam póki co mieszka moja koleżanka – Fantasia (pani chciałaby byśmy się wcześniej spotkały, ale w pracy musi siedzieć i przed piątkiem na urlop nie ma co liczyć. Musimy zatem poczekać do piątku). W domu Mamy mojej pani z rana się z Fantasią spotkamy (bo i ja, i ona znamy tamto mieszkanie), a wieczorkiem pojedziemy razem do naszego domku. Taki przynajmniej plan ma moja pani, nie wiem czy to dobry plan, ale – niech będzie – zaufam jej. Tak więc jak pisałam w zeszłym poście, plotki o powiększeniu naszej rodziny – były jak najbardziej prawdziwe....
Co ponad to? Ano rozrabiam za dwie (zrzucam pana kolumny, kasuję pani posty, nad ranem wydrapuję nogi państwa spod kołder, włażę tam, gdzie nikt nie liczył, że włazić będę, do łóżka państwa na noc przynoszę sobie myszy, bawię się pod sufitem z paprotką, próbuję wskakiwać na żyrandol i takie tam...), aktywnie uczestniczę w warzeniu piwa, patronuję mu nawet:

Obrazek
apetyt mam okazały (pani twierdzi, że wręcz zbyt okazały), w zmywaniu naczyń uczestniczę już zawsze, zaglądam sobie do lodówki, zaczynam obrastać sierścią i kocham to moje życie nad życie.
A propos warzenia piwa: poproście swoich by też zaczęli. Bo tak: najpierw pani ważyła coś co nazywa się słodem. Ekstra sprawa – małe sypkie ziarenka, w które można wskoczyć, a one tak śmiesznie rozsypują się na boki. Można je też spróbować – mięsko to to nie jest, ale pomemłać się da. Rewelacja. Potem się to zaciera – i wtedy się mnie zabawia, co bym nie zaglądała do gorącego gara. Potem przychodzi czas na filtrację – przez przezroczystą rurę płynie sobie taka brunatna ciecz – fajny telewizor dla kota, o tyle ciekawy, że przy okazji zalicza się cieplutką miejscówkę.
Tu oglądam jak pani zakłada rurę:

Obrazek
Potem się to jeszcze gotuje, chłodzi i przelewa do wielkiego kubła. Potem się wszystko zmywa – to już osobiście nadzoruję, a potem państwo bawią się ze mną i znów jest fajnie. Wynaleźli dla mnie nową zabawkę – w hipermarkecie kupili takie sztuczne kwiatki (chryzantemy czy coś) – i te płatki tych chryzantem tak fajnie się ruszają, ja je mogę atakować – podoba mi się ta zabawa (państwu też, tym bardziej, że koszt takiej zabawki to całe 15 groszy). Co jeszcze? A no nic ciekawego – dorastam, ważę już 2,75 kg, chcą zrobić zamach na moje pazurki (bo niby boleśnie drapię) i chyba mnie kochają....
Po spotkaniu Fantasi opowiem wam, czy warto było zamienić wielu pasażerów na jedną koleżankę. A tak wygląda Fantasia

Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2005 19:22

Wy podobne dosc dziewczynki jestescie? :lol:

Czekam na opwoeisc :D
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88098
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie paź 09, 2005 19:39

Podobne, z tym że ja jestem typowym buraskiem, a Fantasia szylkretą :wink:

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL, Blue, Evilus i 373 gości