Prakseda pisze:Nie obiecujcie sobie, że to już koniec przygarniania. Jeżeli ma się tę szczególną wrażliwość to nierealne. Myślę, że sumienie potem dokuczałoby bardziej niż bankructwo czy inne minusy totalnego zakocenia.
Już dawno zrozumiałam, że w takich sytuacjach można liczyć tylko na siebie. (Te koty to chyba też wiedzą na czyjej drodze stanąć). Zawsze ktoś nie może, bo alergia, bo mąż, bo pierszy kot nie toleruje towarzystwa, bo małe mieszkanie. Albo jak powiedziała wprost moja znajoma: bo i tak masz dużo, to jeden więcej nie robi różnicy. Przestałam o cokolwiek pytać i zawracać sobie takimi ludźmi głowy.
Eve69 dobrze, że jesteś taka. Trzymaj się.
ja sobie nie obiecuje
ja postanawiam

ze wcale ani troche nie bede wstawac co dwie godziny

ale przeciez nie mozna tak