aga66 pisze:Pokażesz malucha? Dobry i jeden ale wiemy, że to niestety nie załatwia sprawy

Nie, przykro mi. Siedzi w klatce, zamknięty w pokoju by miał choć namiastkę spokoju. Opanował budkę i tylko na nas syczy i warczy. Nie będę go niepokoić.
Jedna z kryjówek Gabrysi. Widać ją. I maluszka widać jak się dobrze przyjrzeć. Na skrzyżowaniu dwóch patyków. Miały wtedy coś ze 3-4 tygodnie.


Na prawo od tego miejsca jest "główne" wejście. tam często przechodzą bezdomni. Jest obok klatka schodowa. Tam zrobiłam jej stołówkę. Została znaleziona i zdewastowana. Naniosłam też kołder i pudeł bo dalej jest fajna wnęka. Stoi transporter z suchym w środku by nawykła do zamkniętych sprzętów. Tam jest miejsce na łapkę. Tylko ,że szybko opuściła to miejsce. Z jednej strony dobrze. Bo było zimne, wilgotne i ciemne.
Jedna ze "stołówek" na prędce zmontowanych. Po lewo widać troszkę
bajzlu. Jest tam stare oparcie od kanapy oparte na różnych deskach, resztkach wypchniętych okien, pustakach, blasze i szkle ... Tam też miała Gabrysia swoje lokum. Pod tym kawałkiem mebla.
Wcześniej przeczuwając ,że może tam się jednak schronić, zabezpieczyłam "dach" starymi półkami z wywalonych mebli. By deszcz nie lał się do środka. Usunęłam większe okrawki szkła. Zabezpieczyłam największe "wyjście". Choć miałam nadzieję, że jednak tam się nie przeniesie. Mając w pamięci to, że właśnie tam bestialsko "dzieci ludzkie" zdewastowały jej gniazdo. I tylko Solo uratował się. Opisywałam. Jednak w którymś momencie przeniosła się i tam.

Po prawo, pod murem widać czarny dach. Tam stoi budka. Ocieplana, z polarami. Maluszki tam się chowały. Liczyłam, że w tym miejscu zostanie. Było chyba najbezpieczniejsze. Z powodu różnych brudów nikt tam się nie pchał. Bardzo zarośnięte. Tyle że tam nie ma absolutnie miejsca na postawienie łapki.Powoli wynosiłam z prostego płachetka ziemi śmieci by zrobić na nią miejsce. Ale któregoś dnia jedzenie zostało. Wiedziałam już ,że się wyniosła.
Gabrysia to ciągłe moje poszukiwania. Wieczna troska. Skąd mogła wiedzieć ,że chcę jej pomóc? Choć gdzieś w środku chyba przeczuwała to jednak, pozwalając mi na znalezienie się. Jedząc co dostała. Wręcz czekając na przyjście. Ocierając się o gałęzie i mrucząc. Jednocześnie warcząc. Jako dobra matka, dbała o rodzinę jak umiała. Nauczona wcześniejszym doświadczeniem przenosiła dzieci. Dla ich bezpieczeństwa. Gabrysia wie,że jest Gabrysia. Tak uważam.
Oby była jutro.
Oby!
Oby jakiś malec wszedł.
Oby!
Oby "nowy" zaczął jeść.
Oby!
Robiłam wiele by ją zatrzymać w jednym miejscu. Jednak okazało się to za mało.