Zmieniałam uszko, zmieniałam i miejsca na uszku
Dzisiaj rano za czwartym razem, tak być nie może, będzie miał sito z uszek

. Już chciałam odpuścić po prostu, rano jest zawsze podobnie, aczkolwiek dzisiaj niżej- 338.
Wypróbuję nakłuwacz, ale ten jeden, który mam pod ręką, nawet po załadowaniu igły i odciągnięciu to igła wystaje. To jaki sens przykładania do uszka, to tak samo jak "ręcznie". Spróbuję inny.
Paś dostaje 1. Ja już nawet mam problem z naciąganiem z pena tej insuliny i ustawianiem jedynki, zawsze jakiś bąbelek i od nowa.
I tak mi ręce latają przy tym, że zapominam o właściwych okularach, światło nie takie, itd. Ale przy uszku widzę dokładnie. Insulina to nie problem, opanowane.
Muszę też zmienić pory podawania powolutku. Ósma rano wytrąca mnie na cały dzień z funkcjonowania, ja nigdy nie wstawałam "na budzik" o 7.30, nie mogę potem się przewracać cały dzień, nawet dziewiąta będzie lepiej. To zmienia pory wieczornego karmienia też, one wszystkie o siódmej już łapki z głodu jedzą, dostaną troszkę, a główny posiłek o dziewiątej.
Przyszła Mama, dojadają na tarasie.
Będę się starać z tym uszkiem najbardziej jak mogę, ale nie do skutku. Bo Paś mi przestanie w ogóle współpracować, na razie jest przekochany, ale wczoraj już było bardzo nerwowo. Tak nie może być.