Zjadłam tabletki, bo co miałam zrobić. Duża znalazła jedną, starą
nakrzyczała na mnie
troszkę zjadłam śniadanie, ale mało. Duża była na podwórku, przyszedł kot, dała jeść i pić, jest bardzo smutna
PralciaNa fejsbuku opisałam sytuację z pobliża domu Nonia. Tam jest areszt śledczy i od lat osadzonym umilają życie strzelający petardami i wyrzutniami. Pisałam w tej sprawie do policji, do aresztu, nic - nawet nie raczyli odpowiedzieć. Potem napisałam z prośbą o pomoc do kogoś, kto jest aktywistą miejskim i pomaga w różnych sytuacjach, ale też milczy. I w końcu napisałam na fejsbuku publiczny post z opisem sytuacji. Jestem załamana dyskusją ze znajomą (znam ją od lat w prawdziwym świecie), o prawach człowieka – to oczywiście z jej inicjatywy, bo zaczęła pisać, że przecież osadzeni mają prawo. I okazuje się, że nic nie wiem o prawach człowieka, w tym prawach aresztanta do petard i huków.
Mój wnerw jest gigantyczny. Nie oczekuję od Was pomocy, a nawet może lepiej, żeby o tym nie dyskutować, bo mam chwilowo dość. Tak tylko napisałam, dla wiedzy, jakbym się np. przestała odzywać, to może dlatego.