






Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Ewa L. pisze:Witam wszystkich.
Walczymy cały czas i się nie poddajemy. W opiece nad Zuzią bardzo pomaga mi mama choć od poniedziałku od rana zaczęła rehabilitację . Rano zawożę Zuzię na kroplówkę a koło 14 przychodzi mama by podać antybiotyk i na 18 jedzie z Zuzią znów na kroplówkę. Wczoraj zabrała ją do siebie i dziś rano na 8 pojechały razem na kroplówkę. Razem spały a mama pozwala jej nawet chodzić po stole. Troszeczkę poskubała saszetki, troszkę zjadła chrupek i troszkę rybki z puszki bo zależy mi by zjadła cokolwiek. Mama mówi , że dziś była bardziej aktywna. Na kroplówce trochę poleżała, wstała i weszła mamie na kolana a później mama postawiła ją na podłogę bo się wierciła ale szybko ją zgarnęła z podłogi żeby jej się wężyk od kroplówki nie poplątał . Wczoraj mama postraszyła wetkę , że Zuzia nie siusia . Ta zmartwiła się czy czasami nereczki nie zaczęły strajkować . Wytłumaczyłam mamie , że kotki nie siusiają co godzinę jak niektóre człowieki tylko raz , dwa lub trzy razy w ciągu dnia . Zuzia była siusiu rano przed wyjściem do lecznicy i drugi raz gdy wróciłyśmy. To ją uspokoiło.
W nocy o 2 znów antybiotyk a jutro steryd i kroplówki bo mam w strzykawkach i co parę godzin będę jej podawać w ciągu dnia.
Pola przez to siedzi sama w domu. Trochę się zrobiła wypłoszona. Jeszcze więcej do mnie gada dopominając się uwagi. Szkoda mi jej bo biedna nie wie co się dzieje.
Ja jak zwykle cierpię. Wczoraj wzięłam trzy proszki nasenne i udało mi się przespać ciurkiem 3 godziny. Obudził mnie jak zwykle ból. Zapisałam się do mojej pani doktor ps. niestety termin najbliższy dopiero na 3 sierpnia ale wtedy jestem po południu w pracy bo wizyta online na 20,20. Napisałam do doktor wiadomość i przesłałam jej zdjęcie rany . Odpisała , że może mnie przyjąć nawet w sobotę bo w piątek kończy urlop jeśli zależy mi na czasie. Poprosiłam ją o L4 bo nie daję rady już chodzić z bólu a nie mam jak dostać się do lekarza. Od miesiąca próbuję dostać się do dermatologa ale gdy mam dzień wolny to on akurat też nie przyjmuje a w pozostałe dni przyjmuje po południu a ja po południu pracuję . Do niego mam zaufanie i wiem , że mi pomoże a jak będzie trzeba skieruje do szpitala. Jeszcze gorzej jest z lekarzem pierwszego kontaktu. Kartę można wyciągnąć tylko telefonicznie ale dodzwonienie się do przychodni to dopiero sztuka. Panie w rejestracji są tak ciężko zajęte , że nie mają czasu na odbieranie telefonu i albo dzwonisz w nieskończoność i nikt nie odbiera albo jest wiecznie zajęte.
Mojej mamy sąsiadka która jest osobą z pierwszą grupą inwalidzką, poruszająca się o balkoniku dzwoniła w czwartek 47 razy i nie mogła się połączyć a potrzebowała lekarza bo kończyły jej się leki i potrzebowała skierowania do specjalistów i na badania . Po prawie 2 godz. prób dodzwonienia się do przychodni ubrała się i ostatkiem sił poszła do przychodni. Oczywiście była zamknięta bo wpuszczają tylko osoby umówione na daną godz. Zaczęła walić pięściami w drzwi aż w końcu wyszła z gabinetu pani doktor która wypuszczała swojego pacjenta i jej otworzyła. Sąsiadka wkurzona zaczęła się awanturować , że nikt nie odbiera telefonów , że nie można się dostać do przychodni to pani doktor łaskawie kazała jej przyjść za pół godz bo musi odkazić gabinet po pacjencie. To się sąsiadka dopiero wkurzyła. Wykrzyczała lekarce , że jest niepoważna. Ona ostatkiem sił przyszła do przychodni bo nie może chodzić , ma pierwszą grupę a pani doktor odsyła ją do domu i każe jej znów przyjść za pół godz. Człowiek pracujący bez grupy jest z góry na przegranej pozycji by dostać się do lekarza.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Lifter i 57 gości