Hehe dobry pomysł... tylko że Nusia nie chce patrzeć ani na paste ani na wołowinkę. Pastę wsadzałam jej do pyszczka na siłę. Potem patrzyła się na mnie z wyrzutem przez godzinę "Sama sobie jedz takie zielone świństwo... wyciapałaś mi cały pyszczek, teraz muszę się znowu myć i połykać dodatkowe kłaczyska".

No w końcu uległam i Nusia dostała na kolację polędwicę drobiowa.
