Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz Carmensita, nie martw się! Pospiewaj sobie jeszcze cichutko, zjedz coś pysznego, obejrzyj parę łzowyciskaczy i będzie dobrze! W koncu "tego kwiatu to pół światu", na pewno znajdziesz swoją połówkę Fuksio najwyraźniej nie był Ci pisany. No to nie A popatrz, ilu fajnych kawalerów startuje teraz do Ciebie Lansujesz się, Mała!
Ojojoj ale tu się łzawo zrobiło . Nie martw się Carmenitka Pola też bez kawalera a 9 roczek stuknął . Taka brzydka, niemiła jest , że o nią nikt się nie stara. Nawet Zuzia ma swojego Kolumbka . Może z Polą utworzycie klub singielek do wzięcia ?
Nie wiem kto nam przysłał burzę ale dziękujemy. Podlało trawniki, drzewka i odrobinę moje uprawy balkonowe. Po przerwie burzowej pannice znów balkonują. Wieczorami Ofelia jest grzeczna, siedzi na krzesełku i medytuje. Wcześniej deptała moje truskawki Aha. Zjadłam poziomkę. Pierwszą w tym roku z własnego balkonu. Powinno być jeszcze przynajmniej kilka. I kilka truskawek, jedna już się ładnie czerwieni, będzie do zjedzenia jutro albo pojutrze.
No ja sobie też dużo nie pojem, bo jakoś mało owocodajne te moje 2 krzaczki. Ale moja mama wypatrzyła gdzieś w Świdwinie poziomkową łączkę, może tam się załapię.
Poziomek w lasach i na łąkach jest tyle co nic. Włóczyłam się po suwalszczyźnie ostatnie dwa tygodnie i na swojskich terenach poziomek nie było. Szkoda, bo zdeterminowana przemaszerowała kilkadziesiąt kilometrów aby obejść się smakiem. Jedynie gdzie to w lasach przy jeziorach pare sztuk udało się znaleźć.
Jakby ktoś potrzebował deszczu to mogę się podzielić. Praktycznie codziennie pada, z umiarem i przelotnie, ale pada. Ogórki mi rosną na balkonie. Pannice też na balkonie, ale nie rosną. A przynajmniej nie wzwyż. Wszerz też raczej nie bo przez kilkudniowe upały miały mniejszy apetyt. Dopiero dzisiaj, jak się trochę ochłodziło, śniadanie grzecznie poznikało z misek.
Kupiłam sadzonki na giełdzie i wsadziłam do dużej skrzynki. Wcześniej próbowałam wyhodować z nasionka i nawet coś wyrosło, ale roślinki za bardzo szły do słońca, miały za długą łodygę i po przesadzeniu do skrzynki padły pod ciężarem liści. Widzę że są już zawiązki ogóreczków więc mam nadzieję że coś zbiorę. W ubiegłym roku zerwałam całe 2 ogóreczki (chyba jakaś zaraza mi dopadła krzaczki i szybko padły). Oby w tym roku było lepiej - chucham i dmucham na moje uprawy, nawożę, opryskuję wywarem z piołunu, nawet gadam do nich