» Śro kwi 08, 2020 11:24
Re: OTW20- Angelek(*)... a życie musi toczy się dalej!
Yoduś lepiej po lekach i kroplówce.Zjadł, kuwetka była, dał się wymiziać nawet, łaził po domu w nocy. Może nie będzie kolejnego zjazdu bo antybiotyki zaczną działać wreszcie. Jeśli coś się zadzieje mają jechać ponownie do lecznicy. Nie chcą leków do domu. Nawet im wet nie proponował. Sugerowałam by pogadali o tym. Boją się i wcale nie dziwię się. Chyba Domek ma mnie dość z podpowiadaniem, sugestiami, ciągłymi pytaniami i podsuwanymi "pomysłami"... Ale co mi tam. Starają się bardzo, bardzo. Ale brak im doświadczenia. Bo i skąd? Mam nadzieję, że moje trukanie, choć denerwujące niezwykle, przynosi jakieś okruchy pożytku.
Dziś ciemnym rankiem idąc do kotów wpadłam w dołek. Walnęłam na suszone liście , łamiąc gałęzie, z hukiem wielkim jak ta słonica. Aż mnie się tłuszcz brzuszny o mózg obił. Dobrze, że ryja sobie nie podrapałam. Aż mnie się ciemno zrobiło z bólu przed oczyma niebieskimi.Lewa nożynka w kostce mi się wykręciła i łupie jak cholera. Bałam się ,że nie wstanę. Głupi człek myśli zaraz jak miałby się wydostać z tego suszu. A trza iść karmić. Dopiero zaczęłam. Złapałam piona i okazało się, ze mogę jakość iść. Mimo darcia w kościach.
W okolicy płota przebiegł cień koci. Głodomór już czekał. Nie dziwię się. Nowe miejsca są najeżdżane przez ptaki i nie wiem ile do gąb kotów trafia. Dziś miałam je zabezpieczyć ale nie dałam rady kuśtykać między krzalunami po ciemoku, z walniętą girką. Kot czekał. Widziałam czarną plamę na tle drzew. Mam nadzieję ,że on choć się najadł do wypęku.

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.