Nie, nie, to dopiero jutro. W istocie musiałam coś zrobić, stary talerz na patyku na dachu jest, ale program tylko dołożę, taki drobny pakiecik inny od telewizji państwowej. Kupiłam najtańszą opcję i niestety nie będzie tam dżungli i innych programów typu natura, ogród Mamie na razie musi wystarczyć.
Mama nie może już oglądać jedynie słusznych programów, bo zauważyłam, że zaczyna na kolankach chodzić, zgięta jakoś tak nienaturalnie. Musi mieć indoktrynację z dwóch stron, niebawem do urn trzeba

. A w ramach natury, to się Mama nauczyła wychodzić z przedpokoju do ogrodu przez kotowi dziurę

.
Dwa dni temu pierwszy raz w popłochu ryzykując życiem znalazła się, pewnie sama nie wie jak, po drugiej stronie drzwi

. Ale ona mądrutka jest, teraz czyni to powoli i z gracją, zostawiając ogłupiałych chłopaków w przedpokoju na dywaniku. Z ich punktu widzenia to Mama jak duch przeszła przez drzwi, zdematerializowała się albo...albo nie wiadomo co się stało, była i nie ma

.
Te matoły nie potrafią od dwóch lat sobie wyjść, w odwrotną stronę ogarnęli. Czyli do domu. Mama umie tylko z domu.
Kotowi dziura pozostaje nadal wyzwaniem więc.
Chyba idzie wiosna, bo Brat z Mamą wychodzą na dalsze wycieczki. Ciemna noc, a ich nie ma. W ogrodzie też. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wrócą.