Koty z Hucianego Grodu.Parka kociaków w DS-ie.

Pogoda od wczoraj reumatyczna , miło nie jest, ale deszcz na pewno potrzebny, więc nie marudzę. Koty już po śniadaniu, leki podane, kuwety sprzątnięte, mogę spokojnie pić poranną kawę.
Odniosłam pewien sukces :ok:

Zmusiłam pewną kobietę do wysterylizowania kotki. Miała mieć podawane tabletki hormonalne

Nawet nie wiecie, ile wysiłku musiałam włożyć, aby opiekunkę przekonać do zabiegu, ale się udało. Ufff!

A to super! Bo rzeczywiście niekiedy ludziom trudno coś wytłumaczyć...

Wspięłam się na wyżyny dyplomacji :wink:

Wiedziałam, że argumenty pt. to dla dobra kotki nie zadziałają, ale inne owszem :lol:

Udało się, to najważniejsze.

ewar pisze:Wspięłam się na wyżyny dyplomacji Wiedziałam, że argumenty pt. to dla dobra kotki nie zadziałają, ale inne owszem Udało się, to najważniejsze.

No właśnie. Ludzie mają albo serce albo portfel :evil:

. Rzadko jedno i drugie jednocześnie. Jak się nie uda do serca trafić to trzeba startować do portfela

Nie wiem jakich argumentów użyłaś - ja przeliczyłam opiekunowi kotki koszty antykoncepcji na koszty sterylizacji. Facet wykastrował!

Taaa... Wczoraj spotkałam panią z tej kamienicy, gdzie jest ten dzikusek wzięty z podwórka, o którym wspominałam w tym wątku... No i mówię tej pani (tez dokarmia podwórkowce), że ten kocurek już znalazł dom, a pani na to dość rozżalonym tonem "no właśnie, a miał być na dzikuska" - w sensie że chcieli (chciała?), żeby kotek mieszkał na podwórku i był dla wszstkich do dokarmiania, a źle, że ktoś chciał mu dac dom... A jeszcze to chore oczko... I to, że go wykastrowali... Nie, to się chyba nie liczy... Ups, mam nadzieje, że ta pani tu nie zaglądnie i nie przeczyta

Ale dyskutować z nią wczoraj i tak nie mogłam, bo się spieszyła, więc tylko takie krótkie zdanka wymieniłyśmy i właśnie to o "żalu za kotkiem" uslyszałam. W sumie zdębiałam wewnętrznie... Miau...

ewkkrem pisze:Nie wiem jakich argumentów użyłaś - ja przeliczyłam opiekunowi kotki koszty antykoncepcji na koszty sterylizacji. Facet wykastrował!

Nie, ja zupełnie inaczej, ale nie chcę pisać o tym na forum.

Byłam u Meli i kociaków, zaniosłam trochę jedzonka. Oczywiście koty natychmiast wyszły na parapet i jak tylko wyciągnęłam rękę to od razu wtulały główkę w moją dłoń. To takie słodziaczki :1luvu:

Muszę wybrać się do p.Izy i obfocić małe. To rozrabiaki, jakich mało, ale jednocześnie przemiłe kotki. Nie zasną, dopóki p.Iza nie poprzytula ich, nie wygłaszcze, domagają się tego. Najlepiej im się śpi na kolanach p.Izy albo na jej łóżku. Jeżeli p.Iza jest zajęta, kręci się po domu, to wtulają się w Tino i tak we trójkę śpią na fotelu. Tino bardzo je lubi, zachowuje się jak ich tato, czasem strofuje, ale widać, że je kocha. Nigdy kocur nie będzie jadł, jeśli kociaki są przy miskach. On ma swoją, ale i tak czeka, aż małe się najedzą. Jedzenia im nie brakuje, ale Tino tak się właśnie zachowuje. Kotka Pipi jest mądrzejsza, ostrożniejsza, a Emek jest odważny do brawury. Niczego się nie boi.

Dzisiaj szaro, smutno, leje ...Mam nadzieję, że przestanie, bo dzisiaj mam sporą trasę do pokonania na rowerze. Jadzia na pewno nie przyjdzie, ale ja tam być muszę na wszelki wypadek. Ptaszkom też skończył się słonecznik, trzeba uzupełnić butelki.
Moje domowe koty najedzone, śpią smacznie. Pusi wyczesałam bokobrody :ok:

Mogłam to zrobić, bo jeszcze pazurki jej nie odrosły, potem już się nie da. Lucy też wyczesałam, ale to dokładnie osobna historia, kotka uwielbia czesanie. Pozostałe przyjmują to obojętnie.
W czwartek kastracja kocurka od Meli i tamto stado będzie już zrobione, uff!. Następna w kolejce jest czarna Pipi od p.Izy, ale ona jest taka malutka, chociaż w marcu skończy sześć miesięcy.

Nie przestaje lać, chociaż jest dość ciepło. Nie mogłam prawie w ogóle jechać na rowerze, prowadziłam go :evil:

Zajęło mi to mnóstwo czasu, bo mam przecież daleko i w nogach czuję tę odległość. Jadzi nie było, tak jak się spodziewałam, ale było moje śliczne sreberko u Kulek. Futerko suchutkie, ma się gdzie schronić. W miskach było puściutko, kot głodny, od razu zaczął jeść. Nasypałam też słonecznika do butelek i odeszłam. Zdecydowanie wolę jak jest zimno niż ulewa, kiedy mam jechać do kotów. Ale one muszą jeść w każdą pogodę przecież.

Koty nakarmione, kuwety posprzątane, woda w miskach wymieniona, fontanny włączone, leki podane. Tak zaczynam dzień. Teraz kawa i zaraz szykuję się do wyjścia. Synek Meli ma dzisiaj kastrację. Tym sposobem stado całe już będzie wyciachane. Mój portfel również :wink:

Wczoraj zaniosłam kotom trochę surowego mięsa i parę zabawek, a także taką budkę, chyba ze stylonu. One cieszą się ze wszystkiego, aż miło robić im prezenty, naprawdę. Trzymajcie kciuki, aby kocurek dobrze zniósł zabieg.

Kciuki za kocurka :ok:

a tak z ciekawości zapytam, o której zazwyczaj zaczynasz dzień ewar? chyba w nocy, jak o 6.30 masz już tyle porobione.

**Adopcje: 8 >>**

Kciuki za Iryska :ok:

Pozwolicie, że nie podziękuję? :oops:

Przesądna jestem.

SabaS pisze:a tak z ciekawości zapytam, o której zazwyczaj zaczynasz dzień ewar? chyba w nocy, jak o 6.30 masz już tyle porobione.

Jestem typem skowronka, wieczorem niewiele zrobię, nie znoszę ciemności.
Kocurek już pewno po zabiegu, bo byłam z nim w lecznicy o ósmej, nikogo nie było, szybko poszło. Kotek waży 3,8 kg, jest pięknym, dorodnym kocurkiem. Siostry są mniejsze.

ewar pisze:Pozwolicie, że nie podziękuję? Przesądna jestem.
SabaS pisze:a tak z ciekawości zapytam, o której zazwyczaj zaczynasz dzień ewar? chyba w nocy, jak o 6.30 masz już tyle porobione.

Jestem typem skowronka, wieczorem niewiele zrobię, nie znoszę ciemności.
Kocurek już pewno po zabiegu, bo byłam z nim w lecznicy o ósmej, nikogo nie było, szybko poszło. Kotek waży 3,8 kg, jest pięknym, dorodnym kocurkiem. Siostry są mniejsze.

Ale o 6.00 jakby nie patrzeć też ciemno

ale wiem co masz na myśli, nieraz przed pracą na 6.00 zrobię to, co inni po powrocie z pracy, a przy okazji mam porządną pobudkę i gimnastykę

Koty z Hucianego Grodu.Parka kociaków w DS-ie.

Kto przegląda forum