Czaruś w swoim domku na resztę życia .

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 06, 2020 17:17 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

jolabuk5 pisze:A co mąż proponuje zamiast tymczasu w Was? Przecież nie wypuszczenie...


Jest zły i odgraża się , że go wyrzuci na zewnątrz . Bo wiedziałam , że on tu nie chce żadnego kota . Tylko po cholerę mi wczoraj z nim pomagał i też go wołał , żeby wszedł do klatki schodowej .Może myślał, że tylko na noc go wezmę a rano wypuszczę .Tyle że Czaruś ani myśli o wyjściu . I siedzi cicho , jakby go nie było.

Jak mi się nie uda TŻ udobruchać, to czeka mnie jazda do schroniska w Krakowie , czy któregoś tamtejszego "okna życia" dla zwierząt :( bo co innego mi zostanie ?
Z jednej najbliżej położonej fundacji ,już mi odpisali i nie wezmą Czarusia, bo nie jest oswojony i nie daje się wziąć na ręce :( , a oni szukają właśnie takich , typowo na kolankowych . Tak jak większość ludzi zresztą :| I mąż twierdzi że nie znajdę domu dla Czarusia , bo on jest zbyt płochliwy i lubi podrapać a ludzie chcą miziaków . Lecz on też lubi być glaskany i się wygina na podłodze, po prostu na ręce go wziąć nie można, no i lubi nie z tego ni owego, wbić pazury w dłoń.

Jakbyśmy mieli piwnicę z okienkiem, to bym tam zrobiła ciepłe legowisko dla Czarusia i pozwoliła mu wchodzić i wychodzić ,i by nie było problemu .Tylko najpierw bym go wykastrowała . Niestety akurat nasza piwnica jest bez okna a nie mogę go przecież zamknąć w ciemnym pomieszczeniu bez dostępu światła, bo by kot cierpiał tam , męki psychiczne i miauczał wniebogłosy . Z bloku by nas chyba wywalili .

Napiszę jeszcze do fundacji z Cieszyna . Z Cieszyńskim schroniskiem , urząd miasta wadowice, ma podpisaną umowę .I tam jadą tutejsze znajdy.

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Pon sty 06, 2020 17:26 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

No tak, trochę ten twój TŻ niekonsekwentny :wink:
Nie wiem, czy lepszą opcją nie byłoby zabranie go mimo wszystko po 4 dniach taksówką do tego weta, u którego leczycie swoje koty. Bo każdy dzień czekania na kastrację to z punktu widzenia oswajania i szukania domu dzień stracony. Albo pogadaj jeszcze z tym wetem w pobliżu, może zrobi zabieg wcześniej. Jak pisze maczkowa - zwykle nie czeka się tak długo.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69378
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 06, 2020 17:56 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

jolabuk5 pisze:No tak, trochę ten twój TŻ niekonsekwentny :wink:
Nie wiem, czy lepszą opcją nie byłoby zabranie go mimo wszystko po 4 dniach taksówką do tego weta, u którego leczycie swoje koty. Bo każdy dzień czekania na kastrację to z punktu widzenia oswajania i szukania domu dzień stracony. Albo pogadaj jeszcze z tym wetem w pobliżu, może zrobi zabieg wcześniej. Jak pisze maczkowa - zwykle nie czeka się tak długo.


Mogłabym poprosić, aby mimo wszystko wykastrowali go wcześniej . Bo nie mam czasu i myślę , że to by się udało .

Ale nie wiem czy i na to dostanę czas :( od męża .

Jeszcze w razie czego, mogłabym go zanieść do straży miejskiej, w końcu to bezdomny kot. Miasto Wadowice , ma podpisana umowę z schroniskiem w Cieszynie .To chyba dobre schronisko ? nie jakaś umieralnia i nie tak jak w Bielsku, gdzie dyrektor wyrzucał koty za płot . Chociaż osobiście , najlepsze zdanie mam o Schronisku w Krakowie .

(Tak tylko tworzę sobie plan B , zawczasu )

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Pon sty 06, 2020 18:24 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Na szczęście w końcu się wysikał . I to jedyne dobre wieści .

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Pon sty 06, 2020 18:42 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Dopiero zajrzałam.
Super, że złapaliście Czarusia. Śliczny rudzielec, ale ja mam słabość do rudasków.
Trzymam kciuki za przychylność męża.

Agwena

 
Posty: 806
Od: Sob maja 19, 2018 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 06, 2020 18:49 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Agwena pisze:Dopiero zajrzałam.
Super, że złapaliście Czarusia. Śliczny rudzielec, ale ja mam słabość do rudasków.
Trzymam kciuki za przychylność męża.



Nie będzie przychylny . Myślę , że jutro Czaruś pojedzie do Schroniska :? :(

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Pon sty 06, 2020 19:15 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Może czegoś nie doczytałam ale wyszło mi, że złapaliście zdrowego, wolnożyjącego kota, który dawał sobie nieźle radę, raz odrobaczyliście i oddajecie do schroniska. Toć to niedźwiedzia przysługa dla niego.
Chyba, że coś przeoczyłam w wątku.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
4 - W imieniu Dropsa - Maciej + koty!

Amorka i Mumiś

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 8878
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pon sty 06, 2020 20:03 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Ja czytałam od początku i też szczerze mówiąc nie ogarniam tego. Kicikici, po co łapałaś kota, jeśli nie miałaś żadnej koncepcji- dogadanej z domownikami, pomocy mu? Twoje opisy wskazują na jedno, że kotu mogło być zimno. bo nie chował się do budek, ale jadł, chyba nie był chory, dawał sobie radę. Budki były, miała być styropianowa, moze tę zaakceptowałby, w dodatku zrozumiałam z ostatnich postów, że było jeszcze jedno miejsce, gdzie bytował, jak nie u Was pod drzwiami? Jaki sens łapania takiego kota w celu oddania go do schroniska- szczególnie, ze chyba coraz bardziej oswajał się i szanse pomocy takiemu dochodzącemu wzrastały? Poza Twoim przekonaniem, że marznie?
Nie chcę dobijać Cię swoim postem. Ale imho trzeba się zastanowic, co dla kota lepsze. CHociaż teraz, po tej łapance, to wypuszczenie teraz w to samo miejsce, które raczej kotu nie będzie się koajrzyło z bezpieczeństwem to nie wiem, czy to jest wyjście :((
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pon sty 06, 2020 20:05 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Trudno ocenić sytuację tylko poprzez internet, ale tak samo to widzę jak ewekkrem.
Nie wiem, czy kot wolno żyjący czy taki, który stracił dom, ale wyglądało na to, że dokarmiany radził sobie.
Uważam, że bezpieczniej dla niego jeśli będzie wykastrowany.
A po kastracji można go wypuścić, to jest jego miejsce.
Schronienie ma, karmiony jest, na dworze też można pracować nad jego oswajaniem i ewentualnie ogłaszać.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14760
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon sty 06, 2020 20:20 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

maczkowa pisze:Ja czytałam od początku i też szczerze mówiąc nie ogarniam tego. Kicikici, po co łapałaś kota, jeśli nie miałaś żadnej koncepcji- dogadanej z domownikami, pomocy mu? Twoje opisy wskazują na jedno, że kotu mogło być zimno. bo nie chował się do budek, ale jadł, chyba nie był chory, dawał sobie radę. Budki były, miała być styropianowa, moze tę zaakceptowałby, w dodatku zrozumiałam z ostatnich postów, że było jeszcze jedno miejsce, gdzie bytował, jak nie u Was pod drzwiami? Jaki sens łapania takiego kota w celu oddania go do schroniska- szczególnie, ze chyba coraz bardziej oswajał się i szanse pomocy takiemu dochodzącemu wzrastały? Poza Twoim przekonaniem, że marznie?
Nie chcę dobijać Cię swoim postem. Ale imho trzeba się zastanowic, co dla kota lepsze. CHociaż teraz, po tej łapance, to wypuszczenie teraz w to samo miejsce, które raczej kotu nie będzie się koajrzyło z bezpieczeństwem to nie wiem, czy to jest wyjście :((



Ten kot sam za mną biegł do klatki, miaucząc rozpaczliwie .. wachałam się czy go wpuścić , ale nie miałam sumienia go zostawiać , to był rozpaczliwy miauk Nie złapałam go spod tamtych drzwi . A to drugie miejsce o którym piszesz, jest 2 metry od budynku , gdzie zrobiłam mu legowisko i tam się chował gdy padało ale jeszcze nie było zimy . Zaś w ostatnim czasie , chował się tam , przed osiedlowym kotem wychodzącym , pogromcą kotów w okolicy .Ten kot, oznakował legowisko Czarusia , budkę też oznakował a w nocy atakował, budząc sąsiadkę , która musiała go odganiać. To nie jest kot wolnożyjący, okoliczności jego pojawienia się oraz zachowanie , świadczą o tym , że to kolejny porzucony. Ta okolica jest "modna"pod względem porzucania . Tak samo trafił do mnie mój najstarszy Bonifacy , który też "radził sobie" , leżąc w kartonie pod blokiem, także zimą i także żywiąc się tym co dostał, bo sam nie umiałby złapać gołębia ani nic innego . I też mogłam go zostawić, bo "sobie radzi" .

Nie chce mi się już streszczać wszystkiego . Najwidoczniej waszym zdaniem, lepiej było go wczoraj odepchnąć , mimo jego rozpaczliwego wołania . Albo lepiej go z powrotem na zewnątrz wynieść, mimo że on nie miauczy z tęsknoty nad wyjściem z domu a wręcz przeciwnie . Nie ma żadnych sygnałów , świadczących że "tam" było mu dobrze .
"Z domownikami" czyli mężem, najwidoczniej źle się dogadałam, ponieważ On myślał że kot pojedzie od razu do schroniska, albo cudem znajdzie się ktoś inny , kto go weźmie .
Czyli lepiej go wyrzucić, niż dać mu szansę na dom stały, nawet jeśli ta szansa miałaby się odbyć z wykorzystaniem DT jakiejś fundacji itp czy dobrego schroniska ?

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Pon sty 06, 2020 20:22 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Wychodzi na to, że lepiej pozostać obojętnym i nie zrobić nic, bo dla kryształowych osób z forum, jakakolwiek pomoc inna niż ofiarowanie od razu domu , jest naganna i godna pożałowania .

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Pon sty 06, 2020 20:30 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Moim zdaniem absolutnie na nic takiego nie wychodzi.
Skoro uważasz, że kot został porzucony i że nie radził sobie na dworze, to faktycznie lepiej było go złapać.
Pisałaś na początku, że kot ma dwa tygodnie u Ciebie, co takiego się stało, że już jutro chcesz go odwieźć do schroniska?
Przyznasz, że to duża zmiana.
Uważam, ze w tej sytuacji lepiej szukać mu fundacji lub oddać do schroniska niż z powrotem wypuszczać.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14760
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon sty 06, 2020 20:44 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Po pierwsze- chyba trochę przesadzasz, nikt z nas nie pisał, by nie robić nic.
Po drugie czytamy wątek i rozwój sytuacji chyba dla każdego z nas jest zaskoczeniem, bo dzieliłaś się dylematami, niepokojem, ale raczej nie padło tu stwierdzenie- łapię, by oddać do schroniska, nikt z nas nie czytał tego wątku pod takim kątem. Niewykluczone, że wtedy inne pytania padałyby i możliwe, że nikt nie miałby wątpliwości co do tego, ze to w braku innego najlepsze wyjście. Ale nie padały, więc nie rozumiem, czemu się dziwisz lekkiemu zaskoczeniu i wątpliwościom.
Nie znamy schroniska, o którym piszesz, może jest świetne tak pod kątem bieżącej opieki, jak i oswajania i szukania kotom domów, ale generalnie schroniska raczej są traktowane jako ostateczność. Być może ta ostateczność tu była uzasadniona, ale chyba nikt z nas tego z Twoich postów nie wyłapał, że kot musi być ratowany za wszelką cenę.

Napiszę jeszcze- półtora roku temu pod moim blokiem zagościł kot, zaczęłam dokarmiać, potem na zmianę z sąsiadami, wykastrowałam, szukałam domu- ale, że kot dorosły, niekoniecznie piekny, dom się nie znalazł, opiekowałam się weterynaryjnie, gdy tylko kotu coś było, a bardzo bacznie go oglądałam. Całą zimę ubiegłą, gdy były mrozy kot był u mnie na noc w domu, dzien spędzał na dworze, chyba, ze starszny mróz, to na klatce- bo wciskał się do klatki z każdym wchodzącym. Ale na dłużej nie chciał zostać, równie szybko po kilku godzinach, czy rano u mnie w domu garnął się i domagał wypuszczenia. A z kotem problem był taki, że mimo wystawiania mu domków różnych nie chciał za skarby z nich korzystać i gdy wychodziłam w deszcz, w zimno kot spał na środku trawnika. Jakoś przetrwaliśmy zime, lato było super, zbliżająca sie zima spędzała mi sen z oczu, bo już w tym roku nie mogłabym go nocować.
Na "szczęście" współopiekunom zmarł ich kot i postanowili wziąc tego dwa miesiące temu. I kot jakoś niby się zaadoptował, ale mimo upływu 2 miesięcy, mimo, ze trafił do ludzi, którzy karmili go od półtora roku codziennie nadal chce wyjść i miauczy.

Więc nie myśl, że sytuacja, w jakiej byłaś była kompletnie niezrozumiała dla innych, że nie wiem-y co znaczy, jak człowiek cały czas myśli o kocie, który moknie, marznie na dworze. Ale też po tym swoim kocie wiem, że sytuacje takie nie są jednoznaczne. Ten moj- oswojony, ja mogłam zrobić mu wszystko, do swoich karmicieli biegł, jak tylko uchylały się drzwi ich klatki schodowej, przybiegał na wołanie po imieniu - a jednak nie jest u nich zbyt szczęśliwy i oni sami mają wątpliwości, czy dając mu ciepło i bezpieczeństwo w powiązaniu z zamknięciem nie krzywdzą go w jakiś sposób. Gdy pisałaś o swoim Rudasku cały czas myslałam o swoim Kocie, którego sytuacja była bardzo podobna i nigdy mu nie zafundowałabym schroniska- może stąd moja reakcja. Może nietrafna, bo mimo pewnych analogii może Rudasek jest jednak inny i jego potrzeby inne.
Na marginesie, to że przestraszony kot nie domaga się wyjścia i siedzi w kącie mieszkania to jeszcze nic nie znaczy.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pon sty 06, 2020 21:00 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

jeszcze dopiszę, żeby się nie nakręcała dyskusja.

Tu nie chodzi o dobijanie Cię i krytykę, ale żeby jednak rozważyć, co dla kota byłoby najlepsze i generalnie, jakie są opcje.
Już nie wiem, czy nie mylę wątków- nie masz jakiejś piwnicy, w której mogłabyś przetrzymać kota kilka dni? Nie jako stałe rozwiązanie, ale na czas jakiś, do kastracji, do przeleczenia, może doswojenia na tyle, by na noc można było go tam w zimie zamknąć, jakby się oswoił - ja ze swoim cos takiego na ten rok rozważałam. Nie wiem, czy Twój mąż zaakceptowałby takie wyjście.
Co do kastracji i kosztów, moja deklaracja pomocy- bezzwrotnej pozostaje aktualna. Moze coś dałoby się po parę złotych dozbierać.
Po prostu jestem mocno nieprzekonana, czy oddanie do schroniska kota, o którym nie wiadomo nic, w tym, czy w ogóle rokuje oswojeniem, jest jakimś rozwiązaniem,
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pon sty 06, 2020 21:09 Re: Moje koty i kocie sprawy. RUDY CZARUŚ ZŁAPANY.SZUKAMY DO

Według mnie ten kot jest oswojony.
Nieoswojone koty nie biegną miaucząc za karmicielem do klatki schodowej.
I nie pozwalają się włożyć gołymi rekami do transportera.
Poza tym okoliczności jego pojawienia się na osiedlu kicikici jednak wskazują na porzucenie.
Inna sprawa, jaki ma charakter ten kocur.
Nawet wśród oswojonych kotów dużo jest takich, które nie lubią brania na ręce, przy których trzeba uważać z głaskaniem, bo pogłaskane nie tak potrafią ugryźć lub podrapać.
Z doświadczenia wiem, że "trudny charakter" kota bywa przyczyną jego porzucenia.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14760
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: olabaranowska i 808 gości