Łapa wróciła do normalnego rozmiaru, Kotek znów chodzi energicznie i bez utykania. Wychodzi z pokoju, bawi się piernikami na choince, próbuje ściągać bombki. Czasem zza choinki wyskakuje Praktis, ale że Kotek nie ma poczucia humoru, więc się obraża i wraca do siebie.
Święta spędziłam częściowo w firmie, żeby Echo miał towarzystwo. 12 osób w małym mieszkaniu to nie są warunki, żeby kotu nowy dom pokazywać
Kiedy wreszcie wszyscy po świętach wrócili do firmy kot oszalał, zaczepiał psa, biegał po ludziach, rozrzucał wszystko na biurkach, aż mu się w końcu bateryjki wyczerpały i zasnął.
Zafascynował go padający śnieg, próbował łapać przez szybę lecące płatki, więc ubrałam mu szeleczki, zapięłam smycz i wyszłam z nim za drzwi. Kot wczepił się we mnie pazurami i stwierdził, że nie da się wyrzucić. No więc wróciliśmy

Teraz nawet nie próbuje wyskoczyć do przedsionka kiedy ktoś wychodzi, bo może ktoś go znów za drzwi wystawi?
Pojętny szarak - wystarczy "nie" kiedy próbuje gryźć albo dobrać się do czyjegoś talerza i kot grzecznie odpuszcza. Żeby tylko Kotek nie był taki niechętny

A w nowym roku życzę wszystkim oddającym koty do adopcji, żeby trafiali na takie domy jak ma Andżela/Luna. Bo to, że od razu zrobili przegląd u weterynarza, że koty mają masę zabawek, zabezpieczone mieszkanie, świetne, mądre żywienie i dużą tolerancję na ich wybryki to jedno. Ale na wszelki wypadek zaproszono jeszcze behawiorystkę, żeby wyłapała ewentualne problemy. W efekcie okazało się, że wszystko jest świetnie i koty się już kochają, ale bardzo doceniam ten ruch.
Dobrego roku kochani, żadnych kotów do ratowania, a tym co są, zdrowie i najlepsze domy.
