

Wyszłam rano do sklepu i jakaś pani zapytała mnie, czy nie widziałam takiej ślicznej kotki, która od kilku dni się błąka po osiedlu. Znalazłam, zaniosłam do p.Izy, bo było najbliżej i wykonałam parę telefonów. Kotka cudna, kilkumiesięczna szylkretka. U p.Izy podjadła sobie i poszła spać pod fotel. Urocza, miziasta i naprawdę cudna, z zielonymi oczami. Będzie w fundacji, ja już nie mam gdzie upchać, ale przyznam, że siłą się powstrzymałam, aby tego słoneczka nie zabrać.
Dowiedziałam się też, że koło bloku Reni ( pirulasińska) jest kotka z kociętami. Ponoć są dzikie, ale czy to znaczy, że nie należy im pomóc? Załamać się przyjdzie.