Z Bungiem coraz gorzej. Wczoraj wieczorem wydawało się, że idzie ku lepszemu. Kot ożywił się, łąził po domu, z apetytem zjadł ulubionego morszczuka. W nocy też się ruszał, w kuwecie były siki i całkiem przyzwoita kupa. A dziś rano, mimo podania bunondolu, nic nie zjadł i leżał na łóżku jak szmatka. A kiedy wreszcie wstał, okazało się, że traci władze w tylnych łapkach. Chodzi bokiem, łapki mu się uginają, po 2-3 krokach nie tyle kładzie się, co pada na bok i odpoczywa.
Po południu podałam mi mirtro i zastrzyk z bupaq. Trochę się ożywił, coś zjadł, pomruczał, ale łapki bez zmian - nadal ledwo działają.
Mądra głowa z forum radzi sprawdzić jonogram - bo może nadmiar wapnia daje takie efekty - i wprowadzić gabapektynę. Jutro ide do weta - bez kota - i ustalam co robić.
Najbardziej boję się tego, że nastąpił przerzut i to jest przyczyną bólu i niedowładu
