KĄCIK MUZYCZNY będzie w nastroju Święta Wszystkich Świętych. Pomyślałam, że chętnie posłuchacie utworów, które zarówno melodią jak i obrazami przyniosą nam chwilę refleksji, zadumy...
Zacznijmy od sławnej Arii na strunie G – pochodzącej ze suity orkiestrowej D-dur nr 3 (BWV 1068) Jana Sebastiana Bacha, powstałej ok. roku 1720. Nazwę, pod którą dziś jest znana, aria zawdzięcza niemieckiemu skrzypkowi Augustowi Wilhelmj, który dokonał aranżacji utworu na skrzypce i fortepian, jednocześnie transponując z D-dur do C-dur (i przesuwając o oktawę w dół) tak, aby można było wykonać ją tylko na jednej strunie - strunie G właśnie.
A teraz posłuchajmy Ludwika van Beethovena i przepięknego Adagio sostenuto z jego Sonaty Księżycowej, czyli Sonaty fortepianowej nr 14 cis-moll op. 27 nr 2, której sam kompozytor nadał nazwę Sonata quasi una fantasia (Sonata na kształt fantazji). Nazwę utworowi nadał poeta i krytyk muzyczny Ludwig Rellstab, któremu pierwsza część Sonaty - czyli właśnie owo Adagio sostenuto - przywodziła na myśl odbicie światła księżyca w gładkiej tafli jeziora. Sonata powstała w latach 1800-1801, a trzydziestoletni kompozytor zadedykował ją swojej ukochanej, hr. Giulietcie Guicciardi, która była równocześnie jego uczennicą.
Na koniec jeszcze przypomnienie filmiku, który już tu pokazywałam, demonstrując, jak ta sama muzyka może wywoływać całkiem inne odczucia, zależnie od obrazu, który ją ilustruje. Wydaje mi się, że świetnie pasuje właśnie do naszego dzisiejszego Kącika: Serenada Franciszka Schuberta z cyklu Łabędzi śpiew, D 957 z roku 1828.
Na marginesie - Serenada, czyli pieśń Ständchen, czwarta w cyklu, została skomponowana przez Schuberta (podobnie jak 6 innych) do słów wiersza... Ludwiga Rellstaba, tego samego, który tak poetycko nazwał sonatę Beethovena
