Dzisiaj mnie szefowa zapytała o plany urlopowe związane ze świętami. Nie potrafiłam powstrzymac łez i cały czas płaczę. najchętniej bym zasnęła pod koniec paxdziernika i się obudziła pod koniec lutego. Ale nie jestem niedźwiedziem, przynajmniej nie wyglądam na takiego, więc tak się nie da.
Moj ulubiony psycholog jest też behawiorystą zwierzęcym - miał okienko, rozmawialiśmy najpierw luźno , a potem serio o układach w moim kocim stadzie i relacjach kocio-ludzkich. Muszę stanąć na czele naszej wspólnej bandy i decydować o dzieleniu czasu dla kotów i siebie oraz między kotami. Jeszcze go o parę rzeczy podpytam, jak się da. nie moge już dluzej znieść tego, ze jak tylko głaszczę jedną to pozostałe dwie natychmiast zaczynają wylizywać brzuch, albo nieustannego miauczenia Milenki i Notki.
Kocham je nad życie, ale siebie też powinnam choć trochę.
