Myszorek pisze:Kot nie umarł u mnie, odwiozłam go do schroniska, był niecałą dobę, ale obszedł cały dom. Ja wzięłam z Kociarni w Krośnie, pani zapewniała, że badał ją we środę wet (ja wzięłam kicie we czwartek) i jest zdrowa. Testy posmiertne wykazały FIP, tak mi ta kobieta powiedziała, bo ja ja z powrotem odwiozłam , ale nie chciałam oddać, tylko miałam umowę z panią, że jeśli kot zachoruje,( bo powiem szczerze nie wyglądała na zdrową, byłam też świadkiem jak kobieta odwiozła też bardzo chorego kota i też na drugi dzień po wzięciu od nich ) to będa go leczyć na mój koszt. W ogóle pani ze schroniska jak do mnie zadzwoniła zaczęła troche kombinować najpierw powiedziała, ze był koci hiv, naskoczyłam na nią, że przecież testy były ujemne, to potem napisała w wiadomości, że FIP. Też mam okropny żal, na pierwszy rzut oka było widać, że kociczka nie jest okazem zdrowia, ale skoro badał ją podobno weterynarz, to zaufałam im i wzięłam do domu.Kicia w ogóle u mnie nic nie jadła tylko miała biegunkę i wymiotowała.Teraz jestem w kropce co mam robić
A dlaczego zawiozłaś kota do schronu? Bo taka umowa była? Na leczenie raczej nie? Bo wątpię by wrócił do ciebie gdyby okazała się drobnostka. Tylko dlatego został z wrócony ,że nie spełnił oczekiwań ? Generował koszty?
Czy oddawać będziesz każdego adoptowanego kota bo... chory? Do czego ma prawo!
Nie masz "swego" weta?
Jaki test na FIP był robiony? Bo wątpię czy schron takowy ma skoro jest mało dostępny, drogi i tylko na niektóre patogeny.
Testy FIV mogły byc przekłamane jeśli kot był bardzo chory.
Pokazali tobie odczyty? Jakie były wyniki krwi?
Mnie też to wygląda na pp.