Dziewczyny, dziękuję za dobre słowo.
Też oczywiście pierwszy raz spotkałam się z takim "cudem", jak zawał nerki. Nikt, komu opowiadam, też nie wie, co to takiego. Czytam, że u ludzi może mieć objawy podobne do innych dolegliwości np. kolki nerkowej, może też objawów nie dać w ogóle. A ponieważ sekcja po śmierci wykonywana jest tylko w określonych przypadkach (a i tu nie zawsze, znam niestety taki przypadek

), to nawet nie wiadomo, że człowiek z czymś takim się zmagał. A u kotów to już w ogóle. Szukałam informacji, nie ma tego wiele. Po angielsku (szukam jako renal infract) trochę więcej. Zobaczymy, co będzie dalej, objawy nie ustąpiły

Jeżeli chodzi o jego agresję, to już prawie dwa lata temu, po tym, gdy na rtg wyszedł ten jego zmarnowany kręgosłup, zaczęłam podejrzewać, że jego ataki na inne koty wynikają z bólu. Na to, że coś może być na rzeczy, jeżeli chodzi o gruczoły (zatoki? zwał, jak zwał) okołoodbytowe, wpadłam praktycznie tuz przed wizytą. Zostały odetkane, przepłukane dwa razy, Chrapek nie dostarcza już wątpliwych doznań zapachowych w niektórych sytuacjach. Zaczepia Niunię i Chrapka, ale od czwartkowego wieczora jeszcze futro nie fruwało. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Taki trochę dom (nie)spokojnej starości się u nas robi
aamms pisze:Och..

oby było lepiej..
U mnie też niefajnie.. Tym razem Puchatek..
Czytałam

Też to wszystko marnie wygląda. Trzymam kciuki, dziewczyny mają przypadki, że koty z chłoniakiem żyją i mają się w miarę dobrze, my Kotę straciliśmy bardzo szybko, ale chłoniak był agresywny. Trzeba być dobrej myśli.