Anna2016 pisze:Sabcia!!! Ciocia!!! dziś mam jakiś dzień miziasty (mamy - z dużą). Duża tęskni i jest bardzo samotna, jak nie chodzi do pracy do milczy cały dzień...bo nie ma z kim rozmawiać... Ale już pobiegła na dwór i dała Pafciowi tableki i zobaczyła (za dnia) ze skórka Pafcia powoli ale na prawdę lepiej wygląda... Mizianki dla Hugo. I dla Julka i Lukaska. Zunia
Anna2016 pisze:Sabcia!!! Ciocia!!! dziś mam jakiś dzień miziasty (mamy - z dużą). Duża tęskni i jest bardzo samotna, jak nie chodzi do pracy do milczy cały dzień...bo nie ma z kim rozmawiać... Ale już pobiegła na dwór i dała Pafciowi tableki i zobaczyła (za dnia) ze skórka Pafcia powoli ale na prawdę lepiej wygląda... Mizianki dla Hugo. I dla Julka i Lukaska. Zunia
Miau Sabciu. Dobrze, że jesz pomimo, że dupa rośnie, ale nie nudzą się Tobie te pasty ? Duża nic nowego nie wymyśliła ? To jest po prostu karygodne zaniedbanie. Ja zadzwonię do TOZ'u i im powiem. Ja jeszcze nic nie jadłam, bo mi się nie chce no i mam taki dylemat, bo stoją trzy kuwetki, wszystkie czyste i ja nie wiem do której pójść siku zrobić. Duża zostawiła tą trzecią jak jechała, ale jakoś się nie garnie żeby zabrać i ja nie wiem teraz. Chiko
Ojej, ile wpisów! Zuniu, taki dzień miziasty powinien być jak najczęściej. Pomiaucz swojej Dużej, że może przecież mówić do Ciebie, nasza Duża do nas gada, albo sobie nuci I mówi, że samotność to bardziej stan ducha niż ilość ludzi wokół. Pocieszycielka muzyka bardzo na ten stan pomaga Super, że Pafcia skórka się leczy, brawo Duża! Ciociu Gosiagosia dziękuję Lucasku, napisałeś! Tak się cieszę, jak się odzywasz. Co u Was słychać? Wszystko dobrze? Chiko, mnie nic nie rośnie, bo jestem raczej szczuplutka Oczywiście ważę teraz wiecej, niż na początku choroby, ale to ciągle nie jest dużo. Pasty się nudzą, wtedy zjadam trochę sosiku, albo galaretki, albo suchego. Miłego wieczoru dla wszystkich Sabcia
Zapraszam, tym razem bez spóźnienia będzie KĄCIK MUZYCZNY Miałam opowiedzieć o innej sprawie, ale Anetka zainspirowała mnie do próby wyjaśnienia, na czym polegała rewolucja w operze, zapoczątkowana przez Marię Callas i kontynuowana przez Dominga. Dawniej w operze najważniejsi byli śpiewacy, a spektakl traktowano jako okazję do ich popisu przed publicznością. Wokalnego popisu, bo liczył się głównie śpiew. Artysta mógł oczywiście grać swoją postać, ale nie to było ważne. Dlatego często ową grę ograniczano do minimum, wykonawca stał przodem do widowni, podczas miłosnego duetu nie spuszczał wzroku z dyrygenta i wszyscy to akceptowali. Najlepiej zobaczyć to na przykładzie. Na początek koncert z Metropolitan Opera w Nowym Jorku (1982), Domingo śpiewa wraz z Tatianą Troyanos słynny duet Pollione i Adalgizy z Normy Belliniego, dyryguje James Levine. Pollione, rzymski prokonsul Galii, zakochał się w kapłance Adalgizie i stara się ją namówić, aby porzuciła swa ojczyznę, złamała kapłańskie śluby i udała się z nim do Rzymu. Dziewczyna początkowo opiera się, chce uciec do świątyni, ale w końcu ulega słodkim wyznaniom Rzymianina. Zabierz ode mnie tę pokusę lub od razu wybacz grzech - śpiewa i godzi się na wszystko w imię miłości.
Podaję dwa linki, bo w pierwszym są napisy angielskie, ale w drugim - o wiele lepszy obraz. Żeby było wygodniej oglądać drugi link, zrobiłam podręczne tłumaczenie z tekstu angielskiego. P. Co to? Płakałaś? A. Modliłam się. Zostaw mnie. Pozwól mi się modlić. P. Bóg, do którego się modlisz, jest okrutny. Sprzeciwia się naszemu uczuciu. Powinnaś się zwrócić do boga miłości. A. Zostaw mnie. P. Nie uciekaj ode mnie. Dokądkolwiek pójdziesz, pójdę za Tobą. A. Idę do świątyni, aby złożyć śluby przy świętym ołtarzu. P. Na ołtarzu… A nasza miłość? A. Zapomniałam o niej. P. Idż, okrutna, do swego bezlitosnego boga, ofiaruj mu moją krew, niech rozleją ją całą, a ja i tak cię nie opuszczę. Obiecano cię twemu bogu, ale oddałaś serce mnie. Nie wiesz, ile mnie to kosztuje, aby pozwolić ci odejść. A. Nie wiesz, jaki ból przynosi mi miłość do ciebie. Pogwałciłam świętość ołtarza, byłam tam szczęśliwa i niewinna. Moje myśli wznoszą się do nieba i tam widzę mego boga. Złamałam złożoną mu przysięgę, welon win przysłonił jego I całe niebo. P. Oferuję ci czystszych I potężniejszych bogów w Rzymie, dokąd jadę. A. Odjeżdżasz? P. Tak. O świcie. A. Odjeżdżasz? A ja? P. Pojedziesz ze mną. Miłość jest świętsza niż twoje rytuały. Zaufaj mi, zaufaj miłości. A. Nie mów tak. P. Będę tak mówił, będę powtarzał, aż usłyszysz. A. Zostaw mnie! P. Ach uwierz, uwierz mi! A. Nie daję rady. Nieba chrońcie mnie! P. Możesz porzucić mnie w ten sposób? Adalgiza! Adalgiza! Jedź ze mną do Rzymu ukochana, tam jest szczęście, radość, życie! Nasze dusze upoją się rozkoszą. Słuchaj swego serca, ono obiecuje ci wieczne szczęście. Uwierz jego głosowi i zostań moją żoną. A. (do siebie) Zawsze słyszę jego słodkie słowa i widzę twarz, odbitą w ołtarzu. Zdobył mnie mimo mej udręki. Niebiosa, uwolnijcie mnie od tych słodkich zaklęć, albo od razu wybaczcie grzech! P. Chodź! A. Przez litość! P. Ach, chodź najdroższa A. Nie! P. Okrutna, zostawisz mnie w ten sposób? Możesz mnie tak zapomnieć? Adalgiza! A. Badź dobry i oszczędź mi większego cierpienia! P. Adalgiza! Zostawisz mnie w ten sposób? A. Nie! Nie chcę! Chcę pójśc z tobą! P. Spotkasz się ze mną tu jutro, o tej samej porze? a. Obiecuję. P. Przysięgnij! A. Przysięgam. P. Jestem szczęśliwy A. Będę nieuczciwa wobec mojego boga, ale uczciwa wobec ciebie. p. Upewnij mnie o swojej miłości, a ja obronię cię przed twoim bogiem.
A teraz inna wersja, tym razem przedstawienie z 1967 r., śpiewają sławny tenor Mario del Monaco i Giovanna Vighi. Popatrzcie, może zobaczycie różnicę...
I teraz powiedzcie - gdzie widzicie zakochanego Pollione? Dominga ogranicza schemat koncertu, który wtedy zakładał śpiewanie właśnie do widzowni, ale artysta i tak ciągle zwraca się w stronę partnerki. Śpiewa miękko, bardzo różnicuje głos zależnie od tekstu. No i gra, gra twarzą, oczami, widać że Pollione kocha Adalgizę. Del Monaco występuje w przedstawieniu, ale gra minimalnie, ciągle ustawia się twarzą do widowni. Głos jest cały czas bohaterski, nawet kiedy mówi Adalgizie o miłości, a wzrok ma przy tym taki, jakby był Otellem i patrzył na Desdemonę tuż przed jej uduszeniem. Nie jestem złośliwa, po prostu TAK się wtedy śpiewało. Piszę o tym, żeby unaocznić różnicę. Oglądałam kilka współczesnych wersji scenicznych tego duetu i utwierdziłam się w przekonaniu, że od lat 60-tych naprawdę bardzo wiele się zmieniło na scenie operowej. Moim zdaniem - na lepsze, choć malkontenci wzdychają, że dawni śpiewacy, nastawieni TYLKO na głos, dysponowali potężniejszym brzmieniem, lepszą górą. Nie zgadzam się z tym - dla mnie śpiewak nie jest maszyną do produkowania coraz głośniejszych, dłuższych i wyższych dźwięków, ale artystą, który ma przemówić do naszych emocji, wciągnąć w dramat. Domingo robi to wspaniale.
Miau Sabciu, miau kochane Koteczki i Kocurki i Ciocie Bardzo się cieszymy z apetytu Sabulki, bardzo A ja dziś rano w-y-j-ą-t-k-o-w-o ładnie zjadłam na śniadanie ciut paszteciku z/d Hill'sa...ale duża i tak duma czemu ja nie śpię w moim miejscu tylko w pokoju 'komputerowym' , w budce... dobrego, spokojnego dnia dla Wszystkich... Miau, meldunek z podwórka im. kotki Migusi: Pafcio zjadł śniadanko z tabletką i witaminami na skórkę. Łatka i Marcysia zjadły swoje porcje Zunia
ps ten ostatni fragment Kącika Muzycznego jest fajniejszy -mówi duża - bo jest więcej akcji, ruchu, itp - to napisała głupia duża...
Miaups: jak nic się nie zmieni to duża w poniedziałek wybierze się do Morąga, do Cioci Kropki XL [*]
Miau wszystkim Zuniu, Dużym się nigdy nie dogodz, zawsze coś je niepokoi. Przecież wiadomo, że kotek musi sobie co jakiś czas zmieniać miejscówkę, ja też tak robię! Fajnie, że zjadłaś i że Pafcio dostał swoją tabletkę, a Łatka i Marcysia się najadły Pralciu, my też trzymamy za Ciebie i za Twoją Dużą! Kitek miał dziś apetyt i Duża się cieszyła, bo wczoraj gorzej jadł. Sabcia
Zuniu, oczywiście, że w ostatnim fragmencie Kącika jest wiecej ruchu, bo to przedstawienie, a nie koncert Cieszę się, że oglądacie!