MalgWroclaw pisze:Spokojnego dnia i zdrowego.
dzięki. Bardzo ale to bardzo sie zda.
Mała dziś nie wyszła z pokoju. Nie dopominała się. Ma gorączkę (qrwa)i jakby plamki na jęzorku nowe. Dopiero antybiotyk odstawiony.

Nie je. Będę spokojniejsza jak ją ubiję Convą?! Utopię znaczy się.
Niby nie powinno mnie dziwić. Niby. Ale i tak dziwi.
Rano zaspałam. Pół godziny. To okropnie dużo gdy ma się napięty plan dnia. Klęłam jak szewc. Facet, z którym się mijam wracając z karmienia, mocno był zdziwiony, że razem schodzimy. Aż zerknął na godzinę. Koty też deczko rozkojarzone. Kropa i Dzidziunia nie bardzo chciały jeść.
Pani Teresa ma ostatnio zwyczaj zostawiania na noc żarła. Dużo czasu zajmuje sprzątanie tych śmierdzieli, mycie misek...By rankiem nikt nie przyczepił się. Mówiłam ale ona wie lepiej.Łaskawie Czekolad raczył szybko uporać się ze śniadaniem. To drugie "raczył". Pierwsze to 'raczył się stawić".
Szyla też tak sobie. Ale... na murku takim dalszym, za trawami zauważyłam przycupniętego czarnego kota. Wyglądał i wyraźnie czekał. Aż odejdę? Może to sparaliżowany lukał aż teren zwolni się od intruzów? Strasznie płochliwy okazał się być. Gdy tylko zauważył moje zainteresowanie ulotnił się.
Pani czarka wróciła to i Czaruś wrócił. Stawia się na nerki. Lejąc inne koty.
Wczoraj wracając z pracy spotkałam kotłownianą burasię. Głos mój rozpoznała ale i tak spitalała. Dopiero dotarło do mnie ,że mój odświętny strój i ciemne okulary słoneczne przede wszystkim, tak ja wystraszyły. Po ich zdjęciu jakoś się dogadałyśmy. Choć ostrożnie mocno. Nie łasi się tak po południu jak rano.