Dziękuję za wsparcie

Do końca nie wiem co się stało- Rysia widziało kilku weterynarzy, diagnoz było kilka, objawy maniakalne i neurologiczne mogły być spowodowane lekami opioidowymi, ale kiedy je odstawialiśmy i mijało kilanaście/dzieścia godzin kot nie zachowywał się normalnie, było widać, że coś jest nie tak. Przeszło mi przez myśl, że mógł dostać udaru i stąd kłopoty z oczami- oczy czasem reagowały na światło, czasem nie, pojawiał się słaby odruch źreniczy i znikał, raczej wyglądało na to, że nie widzi. Kiedy "trzeźwiał" miauczał żałośnie jakby był przerażony/zdezorientowany. Załatwiał się wszędzie tylko nie do kuwety. Tomografii nie robiliśmy, bo nawet gdyby coś w niej wyszło jakie to miałoby znaczenie? Udało nam się w końcu zrobić badanie moczu i nic złego w nim nie wyszło. W badaniach krwi wyszło za to pogorszenie prób wątrobowych (nie mam ich przy sobie ale AST z 40 podskoczyło do 220). Sama zaczęłam podejrzewać niewydolność wątroby, więc zaniosłam go w ostatnią noc do lecznicy na nawadnianie. Rano nie widziałam poprawy, zadałam sobie sama pytanie czy jest sens to dalej ciągnąć nawet jeśli teraz wyjdzie z tego pogorszenia, ale za chwilę może być nawrót chłoniaka i dojście innych objawów związanych z białaczką.
Nigdy się nie dowiem, czy zrobiłam dobrze, czy źle ale muszę z tym żyć, Rico już nie cierpi fizycznie i psychicznie, nie będzie już się stresował zakładaniem wenflonów, nie będzie musiał być usypiany do każdego wlewu ze względu na agresję, nie będzie mu niedobrze po tabletkach, nie będzie miał zatwardzeń, zatrzymań moczu, nie będzie ślepy i otumaniony lekami... Tylko to mnie pociesza
