Biedactwo... Trzymajcie się. Nie będę długo patrzeć na zdjecie, bo przed oczami od razu widzę Dee na podkładzie... Trudne to wszystko. A co to za podejrzenia?
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...
Zastanawiam się czy ona nie ma Cushinga. Tyle lat brania sterydów - miałaby prawo. Cukrzyca to charakterystyczny objaw. Parę innych rzeczy też pasuje. Nie wiem skąd takie pogorszenie w momencie odstawiania sterydów, ale o tej chorobie nie wiem wiele, może tak bywa? A może stres związany z leczeniem był przysłowiowym gwoździem. Cushing to żadne pocieszenie dla nas Tak mi się wydaje. Muszę jutro z wetką pogadać.
Ale gdyby tak było to to się leczy? Tego Cushinga? Bo ja tylko nazwę znam..
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...
Marzenia11 pisze:Ale gdyby tak było to to się leczy? Tego Cushinga? Bo ja tylko nazwę znam..
Z dużym trudem Szczególnie u tak obciążonego kota A towarzysząca mu cukrzyca często jest mało wrażliwa na insulinoterapię i trudno ją opanować. Nie wiem jak to wygląda przy jatrogennym Cushingu - może odstawienie sterydów pomoże? A to teraz to chwilowy kryzys? Pytanie - co jak nawróci niedokrwistość. Bez sterydów jej nie opanujemy. Tu moja wiedza jest bardziej niż mierna, niewiele jest wiedzy na temat tej przypadłości u kotów. Szczególnie w takim przypadku jaki prezentuje Czarna. Cała nasza nadzieją w wetce naszej kochanej - jej wiedzy i intuicji.
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...
Czarna w nocy chodziła, powoli bo powoli ale dawała radę, załatwiła się, kilka razy była przy misce z wodą, ani razu nie zmoczyła się pod siebie. Glukoza wczoraj czy po insulinie 4 godziny czy przed prawie 400. Od rana znowu flaczek. Nie taki jak wczoraj na szczęście, ale i tak bardzo Krwi ni du du. Ani z ucha ani z opuszki. Daliśmy insulinę, nakarmiłam strzykawką. Nasza Doktor specjalnie przyjdzie wcześniej do pracy żeby nas szybciej przyjąć.