Bobini dostał kroplówkę. I witaminy do kroplówki. Wściekły jest okropnie.
Wlazł do domu i od razu pogonił Hankę a potem poleciał na drapak.
Jednak te zgłoszenia to musiał być podobny kot. On cały czas był tu blisko. W przewodzie wentylacyjnym. W domu, który był sprawdzany wielokrotnie, zarówno na początku jak i później.
Znalazł go pracownik firmy. I wykazał się przytomnością umysłu, zamknął go w biurze i od razu przyleciał do mojego ojca.
Jest w nadwyczaj dobrym stanie tak na oko. Żadnych ran. Ładne futerko. Tylko chudy okrutnie. Waży mniej niż Haneczka. Musiał przechodzić przewodami do piwnicy i żreć robale. Jutro jedziemy na krew. W zależności od wyników dalsze badania.
Podobno w domu obiegł najpierw wszystko i mnie szukał. Jak wszedłem, to od razu się wtulił. Mój Bobini.
Znajoma załatwi jakieś badania za darmo. W sensie krew. Nie wiem jakie, nie wiem na ile ogólne, na ile szczególne. Nie wiem jakie będą potrzeby finansowe, na ten moment nie umiem ocenić. Ale wyzułem się z kasy kompletnie, więc o wpłaty poproszę. Najwyżej będę oddawał, jeżeli okaże się, że pieniądze nie będą potrzebne. Albo przekażę na koci cel. W każdym razie kroplówkę i witaminy dostałem od Hanki R. (tak, tej na którą jest nagonka) za darmoszkę, za co serdecznie dziękuję, bo ja usiadłem i się zwyczajnie chwilowo nie nadaję do niczego. W tym do wyjazdów do weta.
Bardzo proszę o zaspamowanie numeru: 512-467-876, który zadzwonił z "żartem", że ma mojego kota. Przyda mu się nauczka. Może ktoś ma dostęp do płatnej bramki sms, żeby mu wysłać całego Pana Tadeusza?
Edit: Ja mu właśnie zasrywam skrzynkę sms niemiecką wersją Ody do Radości

Ksz.