Skończyłem na dziś. Albo na wczoraj.
Bobi - bo jestem gotów uznać, że to on, zbyt wiele osób go widziało, by mogła to być pomyłka (tym bardziej, że w okolicy nie ma podobnie umaszczonych kotów, tylko jeden właścicielski długowłosy podobny do mejnkuna) - widziany był ostatnio w czwartek. Wcześniej widywany regularnie, ale głównie przechodząc/przebiegając, nie siedząc na tyłku w miejscu. W stałych miejscach. W różnym czasie. Pierwszy raz pojawił się 2/3 tygodnie temu. Od czwartku nic. Możliwe, żeby po takim czasie się przemieścił? Dwa razy zdarzyło się, że pogonił go pies jednej babki (Marzenia, popraw mnie jeśli się mylę, to chyba Ty z nią gadałaś), ale tak to się pojawiał. Możliwe, że do czwartku się przemieścił gdzieś dalej znowu? W piątek miałem zgłoszenie.
W okolicy ma w tej chwili mnóstwo żarcia, także zakładam, że albo nie wychodzi, bo jest najedzony albo się przemieścił. Powiesiliśmy dziś w nocy z Marzenią całą masę ogłoszeń. Tzn. ja wieszałem, Marzenia wrzucała do skrzynek, ale skończyły nam się zarówno one jak i taśma. Już zorganizowałem jedno i drugie.
W sumie od godziny 17:00 do teraz cały czas ktoś tam był. Nie licząc przerwy od jakiejś 1 do 3:30, kiedy w trochę dalszej okolicy rozklejaliśmy.
Pytam na ile realne jest, że się znowu przemieścił (wcześniej widziany był dwukrotnie 350 metrów z tego miejsca, na ogródku bloku przy 3 maja. Aktualna miejscówka też jest przy tej ulicy), bo nie wiem, czy rozklejać. To blisko torów kolejowych i dwupasmówki - po drugiej stronie też rozwieszać? Przekroczenie przez niego aż tak ruchliwej trasy wydaje mi się mało realne skoro nie zrobił tego do tej pory. Muszę przyjąć roboczo jakieś granice, bo się zajadę. Wybrałem właśnie tory kolejowe i ulicę Patriotów po obu stronach torów, rzekę Świder, Wisłę i budowę południowej obwodnicy na wysokości Zerzenia i Miedzeszyna. Tory kolejowe są z tego granicą najbardziej wątpliwą.
Czy jeżeli się przemieścił, to możliwe, że cofnął się w stronę, gdzie już był i wiedział, gdzie stoi micha? Na wszelki wypadek tamto miejsce też ogarniam wraz z absolutnie uroczą dziewczyną i jej chłopakiem.
Proszę o wypowiedź kogoś, kto ma jakieś pojęcie, nie na zasadzie "chyba koty cośtam..." albo "wydaje mi się...". Mam gdzieś co się komuś wydaje, jeżeli nie może wnieść żadnej merytorycznej wiedzy. Szkoda mi czasu na czytanie bredni, żeby dokopać się do czegoś wartościowego.
Z nowości: wiem już kto zrywa ogłoszenia i z najwyższą przyjemnością zrywam jemu też. Zwłaszcza, że akurat on niczego nie szuka tylko wiesza reklamy. To już chyba pisałem. Jak dorwę, to ryj obiję, ale jak na razie się nie udało, chociaż było blisko. Niestety, na piechotę samochodu nie dogonię. Chociaż nie powiem, że nie próbowałem.
Chodzenie przez płoty odpadło do końca, siadła mi noga i bez przeciwbóli mam problem z chodzeniem. W nocy wdrapałem się na słup, żeby ogarnąć jeden zabity na full teren (jeszcze zwykły mur można przeskoczyć, ale jak ogarnąć płot ze sklejki? Można z buta wywalić, ale od razu ktoś policje wezwie). Chaszcze przeokrutne, aż się dziwię, że komuś się chciało to tak odgradzać. Po zejściu ze słupa myślałem, że się zesram z bólu. Ale mam już plan jak i to przeskoczyć, tylko potrzebny mi ktoś z PRAWEM JAZDY wieczorem (ale przed zmrokiem) na pół godzinki. Bez auta, bo auta szkoda, użyjemy mojego. Z dachu powinienem wszystko doskonale widzieć.
Będąc wczoraj na Celulozy (korzystając z chwilowej obecności mojej mamy i tego, że Marzena z Danusią siedziały na 3 maja objeździłem wszystkie zaległe miejscówki) spotkałem chłopaka, któremu zaginął kotek Ufo. Jest na fejsie, jak możecie, to też udostępnijcie. Ziomek też wariuje z nerwów, dobra morda.
Roboczo przyjmuję, że jest w okolicy 3 maja, a jeżeli się przemieścił, to też na tej linii. Zgłoszenie faktyczne miałem tylko jedno, ale z rozmów z ludźmi wynika, że widywali mojego Bobcia. Po prostu wcześniej nie widzieli ogłoszeń - nie było ich tam, nie zdołałem rozwiesić. Na ten moment powieszonych zostało ok. tysiąca ogłoszeń, jak widać to jednak okazało się zbyt mało. Gdyby tam wisiały dwa tygodnie temu, to Bobi pewnie byłby już w domu.
Żarcie będzie w dwóch najbardziej prawdopodobnych miejscach. Koło godziny 21. Przypominam, że mój czas jest BARDZO mocno ograniczony, max tydzień sądzę. Szukam pilnie osób, które mogłyby tam dorzucać jedzenie w tych godzinach, kiedy mnie na miejscu już zabraknie. Józefów-Michalin, 5 minut piechotką od stacji PKP.Zuzia, telefon dotarł. Niestety nie obsługuje apki od kamerki, ale i tak bardzo dziękuję! Tu jest jeszcze jeden chłopak, ten od kotka Ufo. Też był u jasnowidza. Też zarywa noce szukając kota. To jest nas już dwóch z determinacją. Żałowałaś, że oddałaś?
Malg - spałem chyba prawie z 6h. Świeżutki jak skowronek wstałem. Teraz też się niedługo spać wybiorę, łażenie w ciągu dnia nic nie daje, także do wieczora robię sobie najprawdziwszą niedzielną labę. No, chyba, że zadzwoni telefon.
Mziel, po raz kolejny serdecznie dziękuję za mapki. Pamiętniczek później przejrzę, na razie jestem zbyt wywalony z butów.
Ewar - no to właśnie zamierzam się wyspać po raz drugi w ciągu dwóch dni. Szaleństwo i rozpusta. I nawet może coś w tv obejrzę. Miałem to co prawda zrobić zaraz po odprowadzeniu Marzeni na autobus (zarówno iść spać jak i coś obejrzeć), ale nie pykło. Marzenia ma racje co do mojego charakteru.
Gusiek - spotkałaś? Niedopowiedzenie. Aż podskoczyłaś kiedy po paru minutach zorientowałaś się, że za Tobą jadę

Myślałem, że mi tam zejdziesz na serce.
Aga - nie czekaj na relacje. Ja nie mam na to zwyczajnie czasu. Piszę kiedy nie mam absolutnie nic innego do roboty, a wiem, że akurat nie zasnę. Bez obrazy, ale pisaniem na forum Bobinia nie znajdę. Chętnie tu pozaglądam i zrelacjonuję wszystko, jak Bobi już będzie na fotelu obok. Gusiek ma rację z zasobami - rozpaczliwie potrzebna jest pomoc chociażby przy ogłoszeniach. I przy wystawianiu jedzenia w innych, nadal niewykluczonych punktach. Ja muszę zacząć znowu chodzić w miarę normalnie do pracy, tzn. na minimum 6 godzin dziennie. Plus dojazdy, 1,5h w każdą stronę. I niestety, nie mogę już chodzić na 10 czy 11, muszę być na miejscu najdalej o 9, bo zwyczajnie w tej chwili nie mam już za co żyć. To co wpłaciło forum idzie na karmę, takie tam. Jem na koszt babci, a papierosy i napoje (nawet sobie nie wyobrażacie ile litrów płynu pije się jeżdżąc kilkanaście godzin na rowerze) biorę na przysłowiową kreskę. Pisanie co chwilę na forum naprawdę nie jest tym, o czym teraz myślę.
Marzenia - sama stwierdziłaś, że jestem w lepszym stanie niż byłem! Ale co do charakteru niezaprzeczalnie masz rację. Ja jestem człowiekiem czynu. Może myślę czasami trochę za wolno i mam za szybkie pięści, ale dla mojego kota nawet nie zgoliłem się na łyso i zamieniłem dresik na dżinsy! I od razu ludzie chętniej ze mną rozmawiają

Tylko ogolić się chyba w końcu powinienem...
Wyczaiłem na terenie Nadwiśla (stadnina Trybułowo) kilkanaście małych kotków. Dwie czy trzy kotki się wykociły, trzeba się tym zająć, ja z oczywistych przyczyn nie wezmę tego teraz na siebie. Mogą mieć coś koło 2 miesięcy.
To samo działki ROD Pelargonii. Szóstka młodych, dwie kotki, których starsza karmicielka nie umie wyłapać do sterylek. Po odchowaniu maluchów natychmiast znikają. Tam też by się ktoś przydał.
I koty na terenie ul. Puszkina w Józefowie, koło Cmentarza, na wysokości przedszkola. Przecudna trikolorka, udomowiona całkowicie, podobno z przedszkola, ale martwi mnie, bo bardzo dużo je. Ciąża albo tasiemiec. I okropnie łaknie kontaktu z człowiekiem, wskakuje do auta. Na moje oko to się nią nikt porządnie nie zajmuje. Reszta kotów dzika lub zdziczała, w sumie około 10 sztuk, 3 bardzo młode albo kociaki, pokazują się tylko z krzaków. Wygłodniałe okropnie. Potrzebny stały karmiciel.
I ciężarna kotka na terenie przychodni w Michalinie na 3 maja. Zaawansowana ciąża, do pilnej interwencji, tu chyba dałbym radę złapać jeżeli ktoś przejmie. Zdążyła się już ze mną oswoić. Możliwe, że właścicielska, bo niespecjalnie leci do jedzenia. Ale nikt się do niej nie przyznaje.
Na Zapomnianej chory bury kot. W złym stanie. Też się nikt nie przyznaje, nie wiadomo czyj. Wychudzony okropnie.
A, na Samorządowej, blisko skrzyżowania z graniczną, też chory buras. I też wychudzony. Bardzo płochliwy.
Ja się aktualnie żadnej z tych spraw nie podejmuję, moim priorytetem jest Bobi. Jeżeli macie jakieś kontakty, to przekażcie, możecie razem z moim numerem telefonu.
Nieustająco proszę o udostępnianie wydarzenia. Niektórzy ludzie nie zwracają uwagi na papierowe ogłoszenia. Magda z 3 maja trafiła na Bobika w internetach. Gdyby nie ona mógłbym w ogóle nie szukać w tamtym kierunku. Żeby tam dotrzeć Bobi musiał przejść przez spory kawałek lasu.
Ksz.