Bastet pisze:Szczera prawda, c'nie?

nie było mnie dziś jakieś 8h, wychodząc z domu zostawiłam względny porządek, poodkurzane, 2 dni temu pomyte na błysk podłogi. Wracam i oczom nie wierzę.....cała! cała tzn przedpokój, pokój, kuchnia podłoga upaciana cholera wie czym, pozwalane jakieś rzeczy..
po bliższych oględzinach ustaliłam, że...nie dość, że któreś chyba dość intensywnie probowało wydalić kłaczki w kilku miejscach, nie dość, że któreś ( lub praca zbiorowa niewykluczone, że z psami) wywaliło resztkę mokrego żarcia z miską ( a jakże, utłukła się kawałkiem ) to potem któreś uruchomiło robota odkurzającego, który starannie to wszystko rozsmarował po podłodze. Potem wkręciła się w niego wędka ściągnięta z półki, więc zaprzestał pracy, dając temu urobkowi pięknie przyschnąc do podłogi z rozniesioną w powyższy sposób sierścią. Do tego w kolejnym pokoju Żabcia ZNOWU!! dobrała się do szafy ze zwierzęcymi produktami i udało się jej wygrzebać sporą ilość żwirku z torby ( ma jakiegoś hopla na tym punkcie! )
W każdym razie, dobrze, że byłam wymęczona temp, pracą, podróżą, bo nawet nie miałam siły krzyczeć
