
Pani Teresa też rano była. Specjalnie nie dzwoniłam by spokojnie koty pozerkać. Ona czyni wiele zachodu . Biega z miskami, kicia, przestawia... a ja chciałam za Czekoladą rozejrzeć się. Moja ponowna ale nowa

Koty po raz pierwszy dziś zostaną same w domu. Janusz także ruszył do pracy. Nie ciekawie u nas było.Oj, bardzo. Ja na zwolnieniu tak długo bo mnie sie zachciało rozumek ugotować. On był w szpitalu i potem na poszpitalny zwolnieniu siedział. Swoją drogą trzeba mieć mocne nerwy by z chorym facetem wytrzymać. Nikt tak nie cierpiał jak on.





Ale wracając do tematu. Martwimy się o Pesela. I jego zażarte próby oskalpowania kotów. Choć powoli to się zmiania. Rudolf zaczyna stawiać się. To samo Szabuś. Ale jednak nieustaje cholernik w wysiłkach. Aż się boję co zastanę po powrocie. Mam nadzieję, że brak nas da kotom spokój a Pesiowi odbierze zapalnik.