Z tym oswajaniem, to jak egzemplarz oporny, to kicha

Mama jest dzika z natury i taka zostanie, podobnie jej syn, czyli Syn, który miał szczęście, bo w ramiona na zawsze wzięła Syna Gutek. Z tego, co pisze, Syn wyrósł na pięknego srebrnego tygrysa, najprawdziwszego. I co? Dziczy
Owszem, Mama robi postępy, ale to zasługa wyłącznie Pasia, który odwrotnie- miał być dziki i nieoswajalny, a oswoił się sam i to bardzo szybko, bez żadnego większego mojego udziału.
Wszystko w genach, wszystko mamy w genach, taka prawda.
I w te geny to trzeba sobie zajrzeć
W lustrze to się nie da, ale pod mikroskopem to już może

Może ten wymarzony mikroskop dostanę z demobilu z mojej lecznicy, jest taka szansa, doktory szukają, wrzucili gdzieś do piwnicy po zakupie nowych, bo lecznica moja się rozbudowuje, rozwija i w ogóle ze szczególnym naciskiem na w ogóle.
Geny będę oglądać, a przy dobrym świetle, to może i duszę
Wracając do oswajania, to chyba poniosłam klęskę, ale może jednak nie do końca.
Bo plan był taki, że oswoi się Mama i wydam dwupak, no bo jak osobno?
Chyba, że ktoś ma ochotę bez oswojenia, to fajna kotka, a Pasio miodzio....
Za wolno to idzie, coraz bardziej właśnie mam je w genach, ale gdyby co, dam radę
Have a nice day!
