Vi pisze:Kocia miłość tak się właśnie objawia - zaczepianiem i nieustającym truciem doopy.
I skakaniem na nogi. I gryzieniem w palec. Polowaniem na stopy. Włażeniem na głowę. Gadaniem.
Ja np. nie mam żadnych watpliwości, ze wszystkie moje koty mnie kochają i nie mogą beze mnie żyć. Czemu nie mam? Bo ani chwili nie jestem sama. Ide pod prysznic- co najmniej trójka siedzi z nosami przyklejonymi do szyby, a jeden jeszcze skrobie w drzwi, żeby dostać się bliżej. Gdziekolwiek się ruszę, banda za mną. Jeśli nawet usypiam z kotami tylko po bokach i w nogach, często się budzę z którymś zwiniętym mi na brzuchu, albo boku, ewentualnie wpatrującym się i obwąchującym mi głośno

twarz. Gdy się gdzieś zamknę- wręcz wspólpracują we wspólnym celu uwolnienia mnie z tej samotności, o której czasem bardzo marzę.
Ale też- miłość boli

Jeden z głodujących kotów, które przygarnęłam przez pierwsze kilka miesięcy gdziekolwiek się ruszyłam, robił ósemki wokół moich nóg w nadziei, ze idziemy do kuchni- skonczyło się spektakularną wywrotką i naciągnięciem mięśnia ciągle się odnawiającym. Często budzę się, bo w danej chwli któryś uznał, że moje stopy to najlepsza zabawka świata i postanowił zatopić w nich pazurki, albo ząbki. Kochają mnie strasznie, ale...musiałabym zrobić zdjęcie swoich dłoni i przedramion, wyglądają, jak po miesiącu pracy w agreście. Większość pochodzi z konieczności podawania niechcianych leków, ale część- bo akurat pazur koci gdzies zabłądził.
I ja mam stado, które wyładowuje energię częściowo na sobie i kochają się nawzajem.
A Tolusia kocha tylko swojego człowieka

))
Jaspis- takie maluchy, które nie zaznały niczego złego od człowieka nie są po prostu agresywne

. Wszelkie używanie pazurków, ząbków to albo do obrony, jeśli mają się przed czym bronić, albo kocie zabawy- polowanie, tarmoszenie, kontakt z człowiekiem

A Tola, która wiele miesięcy była chorym i głodującym kotem, pewnie jeszcze wyuczyła się, że te miauki, zaczepianie, może podgryzanie czy poddrapywanie ( jeśli zdarza się jej to robić ) to jest metoda, by przyciągnąc uwagę Twoją, by zainteresować sobą człowieka, dopomniec się o to, czego jej brakowało. Plus- by pobyć ze swoim człowiekiem.
To był bardzo długi okres, ona całe swoje dziecinstwo, ba pewnie całe dotychczasowe życia, musiała walczyć o swoje- bo nie wiedziałyście, że mimo opieki nad nią nie dostaje tego, co jej było potrzebne do życia. Więc uczyła się takiej komunikacji, jaka kotu jest dostępna- to nie minie w ciągu tygodnia.
A do tego, jak się ogląda filmiki z łysolkami, to one są jednak wyjątkową rasą, skoczne, wszędzie włażące, kontaktowe - spójrz na tę kompilację
https://www.youtube.com/watch?v=pn-aCGV3j5w. To wyjątkowe koty

na temat rodowodu nie mam nic do powiedzenia
