Zaopatrzona tylna noga szybko się pogoiła, solidna dawka leków i prawdziwych posiłków pozwoliła mu szybko się otrząsnąć i nabrać masy. Niestety palce przedniej łapki pozostały bezwładne i tak już chyba zostanie. Sama łapa działa, w barku i łokciu pracuje, używa jej np. do zagarniania zabawek i innych śmieci, ale nie może się na niej podeprzeć. Nie przeszkadza mu to oczywiście w zasadzie w żadnych kocich czynnościach.



Niestety kot nie może u nas zostać, mieszkamy w domu jednorodzinnym, ale nasza działka jest nieogrodzona i przylega do drogi gminnej (dojazd do wioski), na której Czarnuch został właśnie potrącony. Tylko czekać jak któreś z dzieci nie domknie raz drzwi i mały inwalida znajdzie się albo na ulicy, albo w pobliskim lesie, gdzie szanse na przeżycie ma minimalne. Dlatego szukamy dla niego domu niewychodzącego, najlepiej z innym kotem dla towarzystwa, bo bardzo się garnie do naszego kocura, który jest tym strasznie zniesmaczony i zestresowany. Mnie i małżonki personalnie raczej unika, bo niby karmimy i głaskamy, ale potem łapiemy, robimy zastrzyki, wyciągamy szwy itp. Bardzo fajnie natomiast zaakceptował nasze dzieci (6 i 2 lata), one mu krzywdy nie robią, tylko głaskają i przytulają, więc chętnie im towarzyszy i korzysta z ich łóżek.
Z racji lokalizacji raczej północna Polska, jeśli zostałby gdzieś "w pobliżu" oferujemy darmową kastrację.