Jej mamusia gryzie, dopóki nie może połknąć...jak już jest dostatecznie mały kawałek, to połyka. Ale nie zwraca.
Trzecia gryzie=rozmamłuje, jak dostatecznie pomamle to łyka całość, często niepodzieloną na części. Czasem zwraca, jak ta całość jest za duża, albo jak w żołądku kłak się już gnieździ.
Czwarta ma usunięte trzonowce, więc nie ma za bardzo czym gryźć...rozmamla trochę i łyka. Czasem zwraca.
Tak więc, jedzenie musi być dostosowane do kota, jego możliwości psychofizycznych.
Ja daję rano i wieczorem mięso mielone na szarpaku. W dzień te co gryzą dostają kacze żołądki, a te co łykają dostają kacze serca.
Kupuję uda indycze, wołowinę, wątrobę wieprzową/wołową, kacze szyje, serca i żołądki. Żadne z tych mięs nie ma oczek

Bąki kot puszcza po puszkach...coś musi być w jedzeniu, co te bąki powoduje (nie kwestionuję tego co Tola je, to wetka decyduje).
Jak Tola zacznie jeść mięso, i jak jej żołądek i jelita zaczną je normalnie trawić, to skończą się bąki, a kupka będzie o wiele mniej wonna. I powinna być, na samym BARF-ie, maleńka i co 1-3 dni. Moje robią co drugi dzień.